9 września 2012

|40|

 Usunęłam kolejną wiadomość od Harry'ego zostawioną na mojej sekretarce, początkowo wszystkie wysłuchiwałam ze łzami w oczach, ale teraz po trzech tygodniach od wyjazdu od razu je usuwam słysząc jedynie jego głos, za którym tak bardzo tęskniłam. Powoli przyzwyczajałam się do samotności, zawsze przy sobie miałam Dominique i to z jej szczęścia cieszyłam się najbardziej. Andy oświadczył się jej podczas mojej nieobecności, teraz siedzieli obok mnie i kłócili się w sprawie zastawy na ślub, który miał odbyć się dopiero za piętnaście miesięcy. Zazdrościłam im, też chciałabym się kłócić o szczegóły ceremonii zaślubin, ale mi nie było to dane. Każdy chłopak, z którym byłam zdradzał mnie, zostawiał samą na pastwę losu...
 I znów przed oczami mam jego żałosny wyraz twarzy, błagał mnie przez łzy, żebym mu wybaczyła. Na koniec usłyszałam jak krzyczy na całe lotnisko, że mnie kocha, z chęcią cofnęłabym czas i rzuciłabym się mu wtedy na szyję. Ale oczywiście byłam zbyt dumna, aby przynajmniej podejść do niego, ale moja duma teraz objawiała się jak głupotą, za którą powinni mnie zamknąć w jakimś psychiatryku...Ale co wtedy byłoby z dzieckiem? Może też będzie psychiczne jak ja? Oby uniknęło moich chorób, bo nie wybaczyłabym sobie. Brzuch jak na razie wciąż był płaski, nie dziwilam się, maleństwo mialo dopiero niecałe trzy miesiące, ale miałam wrażenie, że kocham je znacznie dłużej.
-Znowu mój brat dzwoni-wywróciła teatralnie oczami.-Nie łatwiej byłoby zablokować jego numer?
-Wtedy udowodniłabym, że jestem tchórzliwa i nie zależy mi na nim, a to nieprawda-zerknęłam na wyświetlacz, do jego numeru miałam przypisane zdjecie jak siedzi na kanapie z Baby Lux,które znalazłam przpadkowo na tumblrze.
-To czemu nie odbierzesz?
-To byłoby za łatwe-powiedziałam ze smutnym uśmiechem i zaczekałam, aż usłyszę głos sekretarki "aby oddzwonić wybierz jeden" . Oprócz miliona wiadomości od Hazzy miałam jeszcze jedną od Liama:'Stary, gdzie ty jesteś?'. Nie miałam siły odpisywać, jutro będę miała pracowity dzień, bo do James'a przyjeżdżają jacyś ludzie i trzeba będzie w kółko robić kawę i i iść po ciastka do bufetu. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę i jeszcze chwilę jeździłam palcami po brzuchu myśląc o Stylesie, ale zaraz potem zasnęłam.


Byłam wymęczona całym dniem, jeszcze w pracy ekspres nawalił i musiałam w szpilkach biegać z jednego piętra na drugie. Teraz tylko wsunęłabym się pod ciepły koc i obejrzałabym jakiś film z Dominique. Na moje nieszczęście był to jeden z tych dni, gdzie przez cały dzień była ściana deszczu, na dodatek zapomniałam parasola. Kawa kupiona na rogu ostygła, a kubek zamokl. Chyba nic gorszego nie powinno mi się przytrafić... Obok mnie przejechał czarny Land Rover, wjechał w kałuże i przy tym ochlapał mnie jeszcze bardziej, chociaż przed chwilą myślałam, że nie da się bardziej. Zaraz... Skądś znam te numery rejestracyjne, sam samochód tak samo. Zawsze stał przed kompleksem chłopców. Nie, nie, nie pójdę dalej o krok jeżeli to jest auto Stylera. Drzwi się uchyliły, a ja mogłam sobie mówić, moje nogi same mnie poniósły dalej. Zatrzymałam się dopiero przy drzwiczkach,widząc kto siedzi za kierownica i byłam pewna, że to Land Rover loczka...
-Chcesz wciąż tak moknąć, czy wejdziesz w końcu?-zapytał nachylając się, żeby spojrzeć w moje oczy.-Mam Cię namawiać...?
Biłam się z myślami, z jednej strony nie chciałam moknąć i nic nie zaszkodziłoby, żeby mnie podwiózł, ale z drugiej moja duma nie pozwalała skorzystać z pomocy Harolda uparcie twierdząc, że nie potrzebuje jego pomocy. Jak na złość z radia poplynela piosenka For You.


You've got him I heard

Such a messy start
Everyone gets hurt...
Friends get torn apart
I hope you know.

That I'm so damn sorry
So damn sorry
Tied up in all this fun girl
Nuts I can't undo
But I can try, it's the least that I can do
For you.

Blame gets thrown, around
The truth's my only sound
Before you go
I hope you know

That I'm so damn sorry
So damn sorry
Tied up in all this fun girl
And nuts I can't undo
But I can try, baby I can try...

I'm so damn sorry
So damn sorry
Tied up in all this fun girl
And nuts I can't undo
But I can try, it's the least that I can do
For you
For you... 
Wsiadłam do środka i spojrzałam w jego bezgranicznie szmaragdowe oczy, nachylał się powoli, ale ja nie chciałam czekać. Rzuciłam się na niego i gorliwie całowałam całą jego twarz. Krople deszczu mieszały się ze łzami spływającymi po moich i jego policzkach. Zrzuciłam mokry płaszcz i zajęłam się rozpinaniem guzików jego koszuli, ręce mi się trzęsły, ale nie zwracałam na to uwagi, bo byłam z nim. Wiedziałam, że puścił tą piosenkę nie bez powodu, ale nie potrzebowałam żadnych dodatków, bez tego też bym mu wybaczyła, liczyliśmy się tylko my dwoje w tej chwili. Dotknął swoją ciepłą dłonią mojego wilgotnego karku.
-Przepraszam-powiedzieliśmy jednocześnie, nawet uśmiechnęliśmy się w tym samym momencie.
-Kocham Cię, nie wiem dlaczego zachowałem się wtedy tak szczeniacko, będę cię kochał niezależnie od wszystkiego. Będę wychowywał to maleństwo-dotknął mojego brzucha, a po mnie przeszedł ciepły dreszcz.-Bo kocham twoją mamę, szaleję za nią, a ona przez długi czas nie chciała mi wybaczyć, ale teraz będę mógł być twoim ojcem-zwrócił się do mojego płodu.
-Mama już wybaczyła na lotnisku, kiedy stał na lotnisku i wyznawał jej miłość przy setce ludzi.
-To czemu nie chciałaś odebrać żadnego telefonu?-zapytał dotykajac teraz mojego bladego policzka.-Nie odpowiedziałaś na żadną wiadomość...
-Wtedy nie przyjechałbyś do mnie, bo myślałbyś, że wszystko jest w porządku-odparłam przygryzając wargę.
-Nie liczy się już dla mnie co było. Ważne co jest teraz-wpił się w moje usta, a ja równie gorliwie odwzajemniłam pocałunek.
-Czyli na zawsze razem?-zapytał odrywając się ode mnie. Łaknęłam więcej, ale nie powinniśmy już tak dłużej stać na ulicy.
-Na zawsze-przykryłam jego dłoń na skrzyni biegów swoją, a on spojrzał na mnie. Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł przyjemny dreszcz, dla takich chwil jak ta chciałam żyć. Zastanawiałam się, dlaczego zamiast niego wybrałam wtedy Liama... Mało brakowało, a wtedy w Nowym Jorku postąpiłabym tak samo...Ale dobrze, że wreszcie jestem z moją miłością i mogę mieć go na wlasnosc. Będę się jedynie dzielić nim z Lou, bo Directionerki zabiłyby mnie gdybym zabrała im Larry'ego.
   Nie wiedziałam co przyniesie jeszcze nam przyszłość, ale liczyło się to, że mam go, a razem jakoś przetrwały. Zajechaliśmy pod jakiś budynek, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Wysiadłam z samochodu, a on podniecony pociągnął mnie za nadgarstek. 

   Zatrzymaliśmy się dopiero na ostatnim piętrze, zasłonił mi jedną ręką oczy, a drugą przekręcił gałkę w drzwiach. Wprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia, które zapewne było hall'em i salonem w jednym. Wszędzie było mnóstwo zieleni i ekskluzywnych mebli.
-To teraz także twój dom-odparł i z szerokim uśmiechem oprowadzał mnie po pięknych pomieszczeniach. Zatrzymaliśmy się przy sypialni. Była ogromna, na środku stało podwójne łóżko z baldachimem, taki dodatek zawsze wydawał mi się kiczowaty, ale nie tym razem. Cały wystrój mnie oczarował. Na wprost miałam wielkie drzwi na balkon, z którego mogłam podziwiać Tamizę.
-Podoba ci się?-zapytał ciągnąć mnie na materac, radośnie pisnęłam i położyłam się na szerokim torsie Hazzy.-Nikt tu nie będzie nam przeszkadzał...
-Tak uważasz?-uniosłam jedną brew.-A łóżko było już testowane?-sturlałam się z niego i stanęłam na materacu chwytając poduszkę.
-Czekałem z tym na Ciebie-powiedział i także wziął do ręku swoją broń.
   Po chwili wszędzie było mnóstwo pierza, skakałam po łóżku jakbym była młodsza od swojej siostry, a Harry zachowywał się jeszcze bardziej infantylnie ode mnie. Pasowalismy do siebie, nikt normalny ze mną by nie wytrzymał. Byliśmy oboje dzieciakami, które rozrabiały podczas nieobecności rodziców w wielkim mieszkaniu.




Od autorki: Przepraszam, że rodział dopiero teraz, ale jestem zawalona szkołą. Ale postaram się znaleźć jeden dzień w tygodniu, przykładowo taką niedzielę, żeby dodać jakiś rozdział, jak podejrzewacie jeszcze przez 10 kolejnych będziecie sie ze mną męczyć. 
Jak widzę wolicie żeby rozdziały były na bloggerze, ja osobiście wcześniej dodam na tumblrze pierwszy rozdział, jak na razie u mnie jest jedynie krótka rozpiska treści. tu 
W razie jakiś pytań macie mojego aska w pasku bocznym. 
Chyba tyle na ten tydzień, więc do następnego, miśki <3

4 komentarze:

hipsta pisze...

matko matko matkoo! Ale zajebiste! Chciałabym taką książkę... *.* To jest zdecydowanie moje ulubione opowiadanie. kocham.. <33 xx

Flu pisze...

Świetny rozdział <3
Jeej .. Harry znowu z El ^^
Czekam na następny <33

~~Kaiss

I tak po za tym chciałabym zaprosić Cie na bloga którego aktualnie prowadzi mój brat ..
http://moje-zycie-jak-z-koszmaru.blogspot.com/

The Cloud Catcher pisze...

To jest... Nie wiem co powiedzieć. Mogłabym rzec, że jak scena z dobrej książki, ale obawiam się, że tym stwierdzeniem zepsułabym magię tego rozdziału. To jak Ellie i Harry zachowują się względem siebie... Mimo tego, że jestem fanką Elliama, to te sceny sprawiają, że moje serce zalewa fala ciepła, a na twarzy maluje się uśmiech. Jesteś niesamowita! *-*
Love xx

Flu pisze...

A więc Hej .. Tutaj Łukasz :))
Przepraszam za spam ale chciałaś ażeby Cię informowano o rozdziałach u mnie ..
A więc dodałem 1 ;D
http://moje-zycie-jak-z-koszmaru.blogspot.com/

I mam prośbę .. usuń tan spamik :))