28 lutego 2012

|08|

    Stanęliśmy przy strzelnicy czekając na Liama,który poszedł kupić watę cukrową po jedną na parę.Oparłam się o ścianę budki i spojrzałam na Zayna,który chciał ustrzelić te dziwne kaczki, żeby jego dziewczyna dostała tą wielką pandę.Wziął strzelbę i kilkoma strzałami wszystkie kaczuszki były roztrzelane. Mari rzuciła się mu na szyję i ucałowała go policzek z jednodniowym zarostem. Facet wręczył im gigantycznego pluszaka,a moja kuzynka jeszcze raz podziękowała Malikowi. Payne zaszedł mnie od tyłu i mocno przytulił wsadzając mi watę do oczu. Zarechotałam i podałam jedną Miyu,wciąż będąc w ramionach Paynera. Stanęłam na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach,ale on miał inne plany. Wpił się w nie,a ja niewiele myśląc rozchyliłam wargi.  Ręce Payne'a ześliznęły się na moje biodra i wsunęły się do moich kieszeni i władczo przyciągnęły mnie do niego. Wymienialiśmy ślinę przez dobre kilka minut,niestety musieliśmy się od siebie oderwać, żeby wziąć chociaż płytki oddech. Znów czułam się niesamowicie szczęśliwa, nigdy już nie dopuszczę, żebym popełniła taki błąd jak wczoraj wieczorem. Brunet objął moją krewniaczkę w pasie i podeszli do nas.
-No to gdzie teraz?-zapytałam, czując wciąż przyjemne mrowienie na moich wargach.
-Samochodziki!-krzyknął partner mojej kuzynki.- Tam są!
Wszyscy musieli prawie biec, żeby dotrzymać jemu kroku. Stanęliśmy przed bramką i zapłaciliśmy za wejście,każdy zajął osobny samochodzik. Była mała sprzeczka Liam kontra Miyu dotycząca fioletowego powozu,ale zaraz sobie wyjaśnili, że kolor nie ma znaczenia. Ja siedziałam w żółtym i cały czas starałam się uciec przed Zayn'em,który cały czas we mnie wjeżdżał.
-No weź, ja nie chcę się rozwalić,bo zabiorą mi prawo jazdy!-krzyknęłam i zręcznie ominęłam niesfornego dzieciaka.- Dobra,albo mnie wreszcie zostawisz w spokoju,albo przypadkiem zginie ci lusterko.
-Tylko nie lusterko!-krzyknął i wjechał w samochodzik swojego kumpla.- Ojciec z drogi!!! Pipipiiii!
-Łamiesz przepisy-powiedział ze śmiechem.- Wjechałeś na mój pas! Prawda,Mari?
-Kłamstwo! To ty nie umiesz trzymać się swojego pasa!-broniła swojego chłopaka.- Teraz królowa szosy wkracza do akcji!-ruszyła i od razu trafiła w mój pojazd. Obie wybuchłyśmy śmiechem i zaczęłyśmy rechotać jak siedmiolatki, w których towarzystwie ktoś wspomniał o seksie. Zwróciliśmy nawet uwagę znudzonego faceta siedzącego przy bramce.
   Po kilkunastu minutach świetnej zabawy,musieliśmy już zejść,choć niezbyt chętnie. Dokończyliśmy wreszcie jeść naszą watę cukrową siedząc na ławkach i obserwując rozszalałe dzieci biegające od wielkich kolejek do miejsc gdzie mogły kupić kupony na różne atrakcje. Oparłam głowę o ramię szatyna i głośno westchnęłam. Wiedziałam ile pracy przy maluchach,ale i tak chciałabym zostać matką w dość młodym wieku. Zajmowanie się cudzymi brzdącami nie dawało tej samej satysfakcji co własnymi. Wstawanie o świcie i kłócenie się z mężem leżąc pod ciepłą kołdrą,kto idzie tym razem uspokoić płaczącego niemowlaka. Wszystko pochłaniałoby całą moją energię,ale i tak miałabym szczęśliwą rodzinę, z którą byłabym do końca moich dni.
-O czym myślisz, sweetie?-zapytał wkładając do ust pasmo włókien cukrowych.
-Niczym ważnym...-mruknęłam i spojrzałam na jego lepiącą się od cukru twarz.
-No gapisz się na to dziecko od kilku dobrych minut, o czymś musisz myśleć-założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Pewnie obmyśla jak zniszczyć świat!-zasugerował Malik.-Albo co zrobić,żebym zgubił lusterko!
-Nie,ale zaraz zacznę nad tym myśleć,więc dobrze pilnuj swojego skarbu!-odpowiedziałam mu i urwałam kawałek waty owiniętej na patyku.-Co powiecie żeby pójść na diabelski młyn?
-Chyba po raz pierwszy się z tobą zgodzę,mamo!
Zanim weszliśmy na wielkie koło, wstąpiłam do łazienki ( razem ze mną oczywiście Zayner ) żeby umyć klejące się ręce.Poprawiłam fryzurę i zawiązałam mocniej szalik. Przed wejściem Mari i mój chłopak rozmawiali o czymś co najwyraźniej ich rozbawiło. Podeszłam do nich i przywiesiłam się na ramieniu Payne'a.
-Boże,Liam pokaż jej to kompromitujące zdjęcie to powie ci, że sama lepsza nie była!-zarechotała Miyu.-Ellie, prawda, że byłaś brzydka? I jakie ty miałaś pucki...Taki słodziutki grubasek!
-Spadaj, ja chciałam się upodobnić do Buzza Astrala !-zaprzeczyłam i zaczerwieniłam się jak burak.-Tylko ty wyglądałaś jak księżniczka!
-Czekaj,czekaj lubiłaś Toy Story?-zapytał szatyn z falowanymi włosami.
-Lubiłam,lubię i lubić będę. No i nie wstydzę się tego-powiedziałam z pewnością siebie.- Co się tak na mnie patrzysz?
-Ja też kocham tą bajkę-powiedział z błyszczącymi oczami.-Bóg mi cie zesłał?
-Nie wiem-zaśmiałam się.-I miałeś mi pokazać to fotografię gdzie dziwnie wyszedłeś...-zrobił pokerową minę,a moja kuzynka stwierdziła, że jest tchórzem.-Nie jestem tchórzem! Zaraz pokażę Ellen to beznadziejną fotkę!-wyjął portfel i szybkim ruchem wysunął zdjęcie z przegródki.Podał mi je,a ja się tylko głupio uśmiechnęłam tak jak mój partner na fotografii. Miał tam jakieś kilka lat i wybierał się do szkoły,włosy ścięte na zapałkę podkreślały okrągłość twarzy malucha. Uśmiech miał wciąż ten sam, kiedy bardzo się czymś cieszył. Był takim słodkim chłopcem...
-Jaki ty byłeś...-zaczęłam,ale Miyu mi przerwała:
-Obleśny!-zaśmiała się.
-Wcale nie!-zaprotestowałam wydymając wargi.
-Czemu się kłócisz z moją dziewczyną?-Malik wreszcie zaszczycił nas swoją obecnością z idealnie ułożoną fryzurą.-Ona ma zawsze rację, z resztą tak jak ja!
-Dobra, cicho bądź i idziemy wreszcie na tą karuzelę!-powiedziałam niecierpliwiąc się.
-Diabelski młyn-poprawił mnie brunet.-Taka mądra a nie rozróżnia karuzeli od diabelskiego młynu!
Wydęłam wargi i przytuliłam się do Payne'a. Wsiedliśmy do gondoli, po jednej na parę. Zayn uparł się, żeby zrobić przerwę,bo nie mógłby znieść odgłosów jakich wydajemy podczas całowania, on wraz z Mari pojechali jako pierwsi,a my zaraz za nimi.
-Czuje się jak ptak!-zaczął machać rękami.-Ja lecę!
-Mam dziwne skojarzenia z tym ptakiem!-krzyknęłam wykręcając głowę.
-Zboczuch!-usłyszałam w odpowiedzi,a my wszyscy wybuchliśmy radosnym śmiechem. -A właściwie Zboczucha!
Zapadła cisza, bo znaleźliśmy się prawie na samym szczycie. Mój chłopak zaczął się napinać,otuliłam go i mruknęłam, że wszystko będzie dobrze,a awarie zdarzają się tutaj raz na dziesięć lat. Odetchnął z wielką ulgą i jego mięśnie zaczęły się rozluźniać. Nachylił się nade mną i delikatnie ucałował. Coś zgrzytnęło i zatrzymaliśmy się,już spokojnego Paynee'go teraz opanowała panika i przerażony zamknął powieki.
-Tato,weź się w garść to tylko 20 metrów nad ziemią!-krzyknął brunet.-No i pięknie zaczęło padać...
-Przecież to Londyn,co drugi dzień pada tutaj deszcz-wtrąciłam. Przysunęłam się bliżej mojego partnera i szepnęłam mu do ucha łagodnym tonem.-Cii, kochanie zaraz po nad wejdą...
-Dzieciaki, technicy będą za dobre półtorej godziny!!!-usłyszeliśmy donośny głos z ziemi.
   No pieknie, najbliższe kilka godzin spędzę na deszczu w niewielkiej gondoli z przeciekającym,materiałowym daszkiem. przynajmniej w świetnym towarzystwie.


Od autorki: Rozdział spokojnie można zaliczyć do tych mega nudnych. Pewnie się ze mną zgodzicie, nic ciekawego się nie wydarzyło i wgl... Ale potem będzie tak w 17 już będzie coś ciekawszego tak jak w poprzednim rozdziale z Hazzą. I tak przy okazji dziękuję mojej kochanej @Eternitywith1D za nasze niekontrolowane rozmowy, o naszej dziwacznej rodzince, no i dzisiaj dedykuje jej ten rozdział. PS: Zrobiłam filmikowe przedstawienie postaci ( link do strony pod kontaktem). 

xxx

24 lutego 2012

|07|

       Siedziałem przy barze, patrząc na nieopróżniony kieliszek tequili, zostawiony przez Ellen, którą teraz obserwowałem. Tańczyła z Harrym. Nie żebym był zazdrosny o jeden taniec, ale oni obmacywali się od dobrych 40 minut.

- Tego nie sączy się jak wina, tylko pije się duszkiem - siostra Nialla wyrwała mi kieliszek i pochłonęła jego zawartość jednym szybkim ruchem. Usiadła obok mnie i zamówiła kolejkę.
- Niby taka idealna… Danielle by ci tego nie zrobiła. To jest niewybaczalne. Ona, twoja dziewczyna w objęciach Hazzy, którego tak lubiłeś.
- Cicho bądź! To tylko głupi taniec! - i jak na złość dostrzegłem jak Styles nachyla się nad nią i zaczyna ją całować po szyi i dekolcie.
- Avy, ty jesteś jakąś wiedźmą? Dlaczego wszystko psujesz? Pojawiasz się i wszystko się wali. Danielle nagle przestałą mnie kochać po tym, jak się pojawiłaś!
- Ja ci tylko mówię. Ale czy taka szesnastolatka jak ja, może namieszać w czyimś życiu? - zatrzepotała długimi rzęsami. – No, odpowiedź nasuwa się sama. Dobra nie będę cię męczyć swoją obecnością -wstała i wypiła kolejnego drinka.
   Kiedy spojrzałem w stronę, gdzie przed chwilą znajdowała się Ellie, jej już nie było. Za to Louis i Harry odwalili swój układ. Poczułem czyjąś dłoń na moich spiętych ramionach. Odwróciłem się i ujrzałem Zayna.
- Tatuś, nie przejmuj się. Ona jest pijana, nie wie co robi...- zaczął, ale ja ostro mu przerwałem.
- Ale on jest stuprocentowo czysty i dobrze wie, co do niej czuję! - zerwałem się z krzesła i wściekle spojrzałem w stronę Harolda. - Nie zamierzam mu odpuścić!
 -Liam, dzieciaku nie zamierzasz się tutaj bić! Oni wyrzucą nas z klubu! - zajęczał Malik i stanął mi na drodze. - Ojciec, bądź poważny! Przecież się kochacie jak bracia!
 Przyjaciel nie chciał mi zejść z drugi, więc odepchnąłem go, skutkiem czego poleciał na ścianę. Zaraz potem podbiegła do niego ładna blondynka o miłym wyrazie twarzy. W moim mniemaniu, zaoferowana przez nią pomoc okazała się niezbędna. I bardzo dobrze. 


   Umyłam ręce i zaśmiałam się do mojego odbicia. Osoba przede mną, jak i za mną była niesamowicie brzydka. Ciekawe kto chciałby się z nimi umówić? Pewnie jakiś pryszczaty kujon. Zakręciłam wodę i spojrzałam w stronę drzwi, które gwałtownie się otworzyły. W progu stała wysoka blondynka w obcisłej sukience typu bandage. Podeszła do mnie stwierdzając, że wreszcie mnie znalazła. Mówiła coś do mnie, ale docierały do mnie tylko urywki jej słów.
- Wiesz jak bardzo cię nienawidzę? - zapytała przez zaciśnięte zęby. - Zostawisz mojego Harry'ego w spokoju i wszystko będzie dobrze. A jeżeli jeszcze raz go dotkniesz...
- Ale ja tańczyłam tylko z Liamem - powiedziałam opierając się o jej ramię. - Jejuu, jaka ty jesteś ładna...I po co ta nienawiść? Przecież pokój i miłość rządzą tym światem...
- Tańczyłaś z Liamem, ale się obmacywałaś z moim Haroldem! - odepchnęła mnie, ale ja zaraz do niej przylgnęłam. Zaczęła coś jeszcze do mnie mówić, ale świat się zakręcił z zawrotną prędkością, i żołądek podszedł do góry, skutkiem czego zwymiotowałam na buty Avery. - Aaaa! Coś ty zrobiła debilko!? To jest Zattoni! Jedyny niepowtarzalny, a ty bezwstydnie puściłaś pawia na moje sandałki! Ja cię zaraz...
  Zatoczyłam się i pchnęłam drzwi. Wypadłam ze środka jak torpeda i wpadłam w czyjeś ramiona. Blondyn się do mnie uśmiechnął i z ulgą powiedział :
-Wszędzie cię szukaliśmy... Payner i Harry zaraz zaczną się bić. A tak przy okazji widziałaś moją siostrę?
Wzruszyłam ramionami i dygocząc wybiegłam na świeże powietrze. Chwilę potem żałowałam mojego posunięcia. Cztery spojrzenia skierowały się w moją stronę ,a ja zatoczyłam się po raz kolejny, ale tym razem na ścianę i zsunęłam się wzdłuż niej.
- Ja ją upiłem? - charakterystyczny głos loczka. - Moja wina, że się do mnie kleiła?
- Oboje wiemy, że ona sama nie podejdzie do ciebie. Ty podszedłeś do niej i wyciągnąłeś na parkiet! -mój chłopak zaczynał się napinać i rzucać na Styles'a. - Ty ją dotykałeś, a nie ona ciebie!
- Proszę was, ciszej... – szepnęłam, a moja głowa zaczęła powoli opadać na ramię. Zayn podbiegł do mnie i podniósł mnie, po czym razem z Lou pomogli mi dojść do vana. Przez uchyloną szybę słyszałam odgłosy niezbyt miłej kłótni i zaraz potem wrzaski Harrego, po tym jak Liam wyrwał mu kilka loczków. Moje powieki były jak z ołowiu, więc samoczynnie opadły, jeszcze przez chwilę słuchałam lamentów Hazzy, ale moment później już spałam na tylnych siedzeniach vana.


      Szeroko ziewnęłam i oparłam się o blat ze stali nierdzewnej w restauracyjnej kuchni. Robyn mi wesoło pomachała na przywitanie i wzięła na swoją tacę czyste sztućce. Nie dość, że miałam niewyobrażalnego kaca to jeszcze wczoraj chłopacy się o mnie pokłócili. Jak już wszystko zaczynało się układać to ja oczywiście musiałam wszystko zepsuć. Przyzwyczaiłam się, ale myślałam, że tym razem będzie inaczej. Zakochałam się, chyba po raz pierwszy tak prawdziwie. Nie żadne zauroczenie, tylko szczera miłość do drugiej osoby i jeszcze odwzajemniona. Pewnie teraz się to zmieniło, jednak przynajmniej przez jedną noc czułam się jak w bajce. Nasz pocałunek w pięknej scenerii, leniwy poranek... Zbierało mi się na płacz, kiedy o tym myślałam. Minęło dobre 12 godzin ,a ja wciąż nie rozmawiałam z Payne'm. Jean-Paul do mnie podszedł i dał mi do spróbowania jego idealnego deseru. Uśmiechnęłam się kwaśno, a on popatrzył na mnie z troską:
- Och, kac się trzyma naszej Elisabeth - powiedział z silnym francuskim akcentem uśmiechając się,  jakby patrzył na swojego brojącego malucha.  -Tak to jest jak się imprezuje...Ale coś jeszcze cię gryzie.. .Sprawy sercowe, wiedziałem!
Skinęłam głową i przytuliłam się do jego dużego brzucha. Łzy poleciały na jego śnieżnobiały fartuch, zostawiając niezbyt ładne zacieki. Poczułam jak mój telefon wibruje w tylnej kieszeni. Wyrwałam się z objęć i z wielką nadzieją spojrzałam na wyświetlacz. Nie był to Liam, ale moja kuzynka Mari. Odebrałam z nutką zawodu:
-  Tak, kochana?
-Stoję pod knajpą, wpuścisz mnie wreszcie?  Słysząc jej słowa, pobiegłam do szklanych drzwi i uchyliłam je. Lokal był jeszcze zamknięty, więc nikt nie miał prawa wejść, oprócz personelu. W drzwiach stała moja krewniaczka, przytuliłam ją zamykając klapkę telefonu. Wiedziała, że coś mi jest. Nawet nie musiałam jej tego mówić. Usiadłyśmy na siedzeniach wykładanych jedwabiem i zaraz potem suka Emma zawołała mnie, żebym wzięła się do pracy. Brunetka pomogła mi nakryć stoły i powkładać małe kwiatki do wazoników. Poszłam do kuchni, żeby uzupełnić dzbanki z wodą i kiedy wróciłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Podeszłam do stolika przy którym siedziała Mari i moich dwóch znajomych.
- Co wy tu robicie? - zapytałam robiąc wielkie oczy.
- No jak to co? - Zayn spojrzał na mnie ciemnymi oczami. - Na lunch nie można przyjść?
- Dobra... - zaczął Payner. - My...
- Liam, Boże przepraszam cię. Byłam pijana, pomyliłam się... - język mi się plątał, a oczy zaszkliły. - Nie wiedziałam co robię, pewnie i tak nie chcesz mnie słuchać, więc poproszę Robyn żeby was obsłużyła.
 -Ellie, zaczekaj! - wstał i położył ręce na moich ramionach. - To ja cię błagam o wybaczenie. To co zrobiłem jest niedopuszczalne. Nie powinienem pozwalać ci wybić tyle drinków... Ale wtedy wydawało mi się takie niewinne.
- Kocham cię - powiedziałam spontanicznie i przytuliłam się do jego piersi. - Kocham! Czy ja to powiedziałam na głos?
 Mój chłopak ujął mnie pod brodę i delikatnie pocałował. Wszyscy współpracownicy zaczęli klaskać, nawet moja szefowa. Otulił mnie ramieniem, a ja znad jego ramienia dostrzegłam, że Malik szepcze coś do ucha Mari. Wyglądało na to, że wszystko jest znowu na swoim miejscu. Szefowa sali stwierdziła, że do niczego się dzisiaj jej nie przydam i żebym dzisiaj wróciła do domu i zajęła się swoimi sprawami uczuciowymi, poza terenem restauracji.
- No to co robimy? - zapytałam tuląc się do ciepłego ciała. - Znowu pocałunki na London Eye?
- Niee! - krzyknął Zayn. - Chodźmy do wesołego miasteczka! We czwórkę!
Przytaknęliśmy i zanim zdążyliśmy złapać taksówkę, otoczyły nas rozszalałe fanki. Zayner objął moją kuzynkę ramieniem i przedstawił ją jako swoją dziewczynę. Nastolatki zarechotały, prosząc o zdjęcie ze swoimi idolami. Grzecznie stanęłam z boku, obok Miyu.
- To wy jesteście już parą? - zaśmiałam się. - Przegapiłam jakiś ważny moment w twoim życiu?
- Daj spokój... - machnęła ręką lekko zarumieniona.
- Beth, nie wierzysz w nasz związek? - zapytał brunet, całując moją krewniaczkę. Nie spodziewała się po nim tego, więc miała wielkie przerażone oczy ,ale kiedy kciukiem pogładził jej policzek przymknęła powieki i odwzajemniła pocałunek.
- Kolejna ze Stweartów chodzi z członkiem 1D - mruknęłam, a Liam przytulił mnie od tyłu.
- Sweetheart, jutro w piątkę opuszczamy Londyn... - powiedział smutnym głosem. - Ale będę dzwonić. Obiecuję! Jest jeszcze skype...
- Albo pojedziecie z nami! - zasugerował Malik, odrywając wargi od szyi swojej dziewczyny. - I tak Avy się wprosiła, więc rozładujecie atmosferę.
- Mnie pasuje - uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na brunetkę. Wzruszyła ramionami i powiedziała, że nie ma nic ciekawszego do roboty, a Paulę zostawimy u jej mamy, mojej cioci. 
- Ludzie, po raz pierwszy w życiu opuszczam Londyn!
We czwórkę wsiedliśmy do taksówki i skierowaliśmy się w stronę wesołego miasteczka.




Od autorki: Bardzo,bardzo dziękuję @JBluvsBabycakes za sprawdzenie tego rozdziału. Według mnie to chodzenie Mari i Zayna, jest trochę nie jasne,ale miało być spontanicznie. Dużo testosteronu pojawi się w najbliższych rozdziałach, w końcu Liam i Hazza są ostro pokłóceni. Jak zwykle o dziewczynę,ale ja tu srututu o opowiadaniu zamiast powiedzieć o ankiecie,więc...No, więc ankieta jest pod kontaktem nad obserwatorami i tam zaznaczajcie swoich ulubionych typów,bo ile głosów tyle będzie ich w samym opowiadaniu ( oczywiście tatusiek będzie tak czy siak,bo jest chłopakiem Ellie) Niech pokój będzie waszym jelitom i pęcherzom! \m/ 
No to do następnego.
xxx

22 lutego 2012

|06|

    Zasunęłam kotarę w kolorze zblakłego burgundu i zanim zdążyłam zdjąć jakąkolwiek część mojej garderoby,szczupła dłoń podała mi następne wieszaki. Zayn był w swoim żywiole,ale aż takiego szału zakupów się po nim nie spodziewałam. Przymierzyłam niesamowitą sukienkę z drapowanego szyfonu w kolorze brzoskwiniowym,kiedy spojrzałam na cenę to od razu ją zdjęłam. Mierzyłam kolejne mikroskopijne ubrania,które ledwo sięgały do połowy ud,Mailk pewnie uważał, że będę się w tym dobrze czuć,ale się pomylił.
-I jak?jakaś ci się spodobała?-usłyszałam jego głos zza materiału.
-Sukienka czy cena?-zapytałam ironicznym tonem.-Z sukienek to ze trzy,ale z cen to żadna.
-Beth, i tak wyszliśmy od Neimana,bo nie chciałaś nawet dotknąć tych ubrań,a teraz jesteśmy w marnej sieciówce i wciąż ceny dla ciebie są za wysokie.
-To samo mówiłeś o Zarze,a tam kupiliśmy stanowczo za dużo rzeczy. A Top Shop'a nie pozwolę obrażać!-wściekła odsłoniłam kotarę.-Jak wciąż będziesz tak się zachowywał to oddam wszystkie rzeczy,co do pierścionka.
-Powiedziałaś , że zdajesz się na mnie-odparł i zmierzył mnie krytycznym wzrokiem.-Ta jest boska!-pchnął mnie w stronę lustra i podziwiał swój gust.-Bierzemy ją! Tylko nie możesz być w tym babcinym staniku-strzelił z białych ramiączek, tak, że zabolało.-Zaraz wracam!
   Rozpięłam delikatny zameczek i zsunęłam ją z ramion. Po chwili Zayner miał już wybrane trzy komplety bielizny.
-matka, teraz się mnie nie wstydź jak dziewica-wyszedł i zmierzył mój obwód pod biustem.-Dobra jakieś 58D.
-Ale ja noszę B!-sprzeciwiłam się,rumieniąc się jak nieśmiała dwunastolatka podczas kupowania pierwszego stanika.
-Ta, właśnie widzę, wszystko ci wypływa z tych miseczek. Dobra weźmiemy te dwa biustonosze i zaraz znajdę jakieś stringi do pary w twoim rozmiarze.
    Ubrałam się i otuliłam ciepłym szalikiem. Opuściłam wreszcie przymierzalnie i dostrzegłam bruneta stojącego w kolejce z górą ubrań. Stanęłam obok niego i zagaiłam:
-Głupio się czuję...
-Daj spokój...-posłał mi pokrzepiający uśmiech.-Przecież nie pójdziesz w tym do klubu.
-Ale i tak nie wiem po co mi ta bielizna-powiedziałam i zrobiłam krok do przodu.
-Dla Liama, a dla kogo?Ty się masz mu podobać-puścił do mnie oko,a ja jak nigdy zaczerwieniłam się.
-Myślałam, że mnie nie lubisz i jesteś przeciwny mojemu związku-odparłam bawiąc się zamkiem mojej torebki.
-No cóż, byłem zazdrosny o mojego Payner'a-stanęliśmy przy kasie i myślałam, że już skończył,ale po chwili kontynuował: - A ty jesteś dobra dla niego, nie zepsuj tego. Nie znasz tego jego spojrzenia. Nie umie wyrażać uczuć,jest bardzo nieśmiały,ale w głębi duszy cię kocha. Nawet bardziej niż Danielle,więc pamiętaj: Jak go skrzywdzisz, to ja się na tobie zemszczę.
-Szczerze mówiąc to chyba coś do niego czuję,ale cicho!
Zayn tylko się uśmiechnął pod nosem i zapłacił, a ja stwierdziłam, że powinnam iść do okulisty,bo widziałam czterocyfrową liczbę. On tylko podał kartę i nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Wyszliśmy ze sklepu i rozpętało się piekło.
   

     Beznadziejnie się czułam. Co prawda minęło już półgodziny po ataku paparazzich i oszalałych fanek,które wyzywały mnie od suk,dziwek i wielu innych niezbyt miłych wyzwisk. Było mi niedobrze,a szok opanował moje myśli. Nawet nowo kupione ubrania przestały mnie cieszyć. Liam co chwilę pytał czy coś się stało,a ja tylko kręciłam przecząco głową i i przygryzałam wargę. Nie miałam już ochoty na jakąkolwiek zabawę,Pauline też to zauważyła.
-Ellie...A co ze mną?-zapytała wpychając się mi na kolana. Odwróciłam wzrok od ściemniającej się panoramy Londynu odbijającej się w szybie i spojrzałam na nią.
-Właśnie, będę musiała cię zawieść do Mari-powiedziałam obojętnym tonem.-Albo wrócimy do domu.
-Mamo,nie!!!-krzyknął Harry.-Błagamy, zostań!
    Zdjęłam Paulę z kolan i wstałam. załamującym się głosem nakazałam Mailkowi mnie zaprowadzić do jakiegoś pokoju. Będąc już poza salonem wybuchłam płaczem,a on objął mnie. jeżeli tak miała wyglądać codzienność z Payne'm to wolałabym go skrycie kochać. Byłam zbyt wrażliwa na takie rzeczy. Zayn zaprowadził mnie do swojego pokoju i posadził na łóżku. Bez słowa pozwolił mi się wypłakać, nie wpuszczając mojego chłopaka do środka. Brytyjczyk zza drzwi pytał się czemu nie może być o bok mnie,a ja nawet nie podniosłam wzroku, nie dałabym teraz rady mu wszystkiego tłumaczyć. Ogarnęłam się, otarłam łzy bezsilności i poprosiłam bruneta żeby przyniósł mi szyfonową sukienkę,którą dzisiaj kupiliśmy. Muzułmanin o wszystkim pomyślał i przyniósł od razu platformy w panterkę bez pięt, miętową mini torebkę,czarną skórzaną kurtkę i delikatną biżuterię. Zaczął szukać po swoich walizkach jakiś kosmetyków,a ja w tym czasie ubrałam się i zakładałam złote kolczyki. Włosy zostawiłam rozpuszczone,a z makijażu wykonałam jedynie smokey eyes,bo niestety Zayner nie miał nic oprócz podkładu,flidu,pudru i kredki. Przełknęłam ślinę i wyszłam ze sztuczną pewnością siebie na korytarz. Wszyscy już czekali, jedynie Louis pojechał odwieść moją siostrę. Kiedy stanęłam obok Liama i zapewniłam go, że nic mi nie jest i , że  wszystko  to chwilowe rozdrażnienie. Rozległo się nerwowe pukanie,lecz subtelne i zapewne kobiece. Niall pobiegł do drzwi po chwili wrócił z długonogą blondynką. Musiała ostro walczyć z prostownicą,bo jej długie włosy idealnie proste opadały na łopatki. Wielkie oczy promieniały radością, sprawiając, że jej uroda porcelanowej laleczki była jeszcze bardziej delikatna i pogodna.
-Chłopaki, gdzie się wybieracie?-zapytała aksamitnym mezzosopranem z nutką niepewności w głosie.
-Do Clubu 22-mruknął Harry,który chyba nie był  zbyt zadowolony z niezapowiedzianej wizyty.-Jesteś za młoda, żeby z nami iść.
Zignorowała komentarz Harolda mimo uszu i uradowane wzięła Horana pod ramię.
-Kim ona jest?-spytała niby szeptem,ale usłyszeli ją wszyscy.
-Elizo,to moja siostra Avery-przedstawił mi ją.-Avi, to jest Eliza,dziewczyna Liama.
W jej oczach można było wyczytać ulgę, nie wiedziałam czemu. Może podkochuje się w którymś z nich. tego nie wiedziałam i nie zamierzałam pytać.
-Payner już się pociesza w ramionach innej-rzuciła niby od niechcenia,ale zraniła nie tylko i jego,ale i mnie.-Przyznam, że jesteś całkiem...ładna?
Przemilczałam jej fałszywy uśmiech i przytuliłam się do mojego chłopaka.
-Czuję, że możemy się zaprzyjaźnić-posłała mi kolejny wymuszony uśmiech. Nie zdążyłam skomentować tego co powiedziała, bo do salonu wszedł  Louis, oznajmiając, że odwiózł moją małą siostrzyczkę. Payne przyniósł mój turkusowy płaszcz i białą czapkę i szalik, następnie pomógł mi go założyć. Nikt się nie odzywał ,oprócz młodej blondynki co wydawało się nad wyraz dziwne.

    Weszliśmy do głośnego lokalu, wcześniej pozostawiwszy płaszcze na tylnych siedzeniach niepozornego vana. Kurczowo trzymałam się ramienia Liama,obawiając się powtórki niemiłego zdarzenia przed sklepem.Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło,wykidajło wpuścił nas do minimalistycznego,ogromnego pomieszczenia. Rytmiczna piosenka ciągnęła mnie na środek lokalu pełny nieznajomych.
-Payne,czy ty jesteś ślepy?-zakpiła Avery.-Weź ją na parkiet !Ona zaraz będzie tutaj  tańczyć1
 On zrobił ogromne oczy,lecz zanim zdążył coś powiedzieć był już ze mną na parkiecie. Ocieraliśmy się o siebie tak, że prawie oglądanie tego byłoby dozwolone od lat osiemnastu. Moje wcześniej ułożone włosy lepiły się do spoconego czoła. Melodia się skończyła,a my wciąż wirowaliśmy. DJ puścił teraz kawałek Katy Perry o szalonej imprezie w piątkową noc. Usunęliśmy się z widoku,be nas obojga nie poruszał ten utwór. Zamówiłam po dwie tequile i jeszcze jeden Manhattan i byłam już wstawiona. Wszystkie głosy były jak zza grubej ściany,a wszystko się zamazywało. Podszedł do mnie ktoś podobny do Liama,ale z loczkami zupełnie innymi. Z głośników wydobywał się teraz hit Dev- In the dark. Jego ręce bezwstydnie zaczęły dotykać mnie po wnętrzu ud i biodrach, ja sama ocierałam się o jego przyrodzenie.Wszystkie hamulce poszły i praktycznie zaczęliśmy się bzykać na środku pomieszczenia pełnego ludzi.

Od autorki: no i jak zwykle moja zboczona natura wzięła górę- końcówka jest aż nadto zboczona,ale trudno. Rozdział dodaję wcześniej niż myślałam i teraz zdałam sobie, że potrzebuję jakiejś bety ( osoba,która poprawia wszystkie literówki, nie ma tak częstego kontaktu z tekstem jak sam autor),więc jeżeli ktoś jest chętny to prosiłabym o kontakt. I chciałabym wam bardzo,a to bardzo podziękować za te 16 komentarzy *.* Z chęcią każdego bym przytuliła. Tak,tak wrażliwa jestem. I jeszcze prawie 1000 wyświetleń. A blog ma dopiero dwa tygodnie. I kochany Anonimku dziękuję za ten piękny,długi komentarz i ludziom,który pisali do mnie na twitterze wspierając mnie. Czasami mam wrażenie, że moje czytelniczki są lepsze od niektórych przyjaciółek.
 I tak na marginesie:NASI MĘŻOWIE WCZORAJ WYGRALI!
Tylko ja wczoraj płakałam? xd
Niall skakał jak sprężyna,Liam się znowu tulił to Zayna ( co za nowina :P), a wszyscy pewnie się najebali w cztery dupy jeszcze na after party.
Massive Thanks You! <3
xxx

20 lutego 2012

|05|

   Otworzyliśmy drzwi pokoju hotelowego głośno się śmiejąc z tego co przed chwilą powiedział "mój chłopak".Tak dobrze czytacie, Liam Payne jest moim i tylko moim chłopakiem! Nie żadnej Danielle Jakiejś tam, tylko prostej kelnerki! Zastanawiam się czy to jednak nie był sen...No kto się normalnie całuje na London Eye po północy oglądając światła odbite w Tamizie,wtulając się w członka One Direction? To jednak musiał być sen.
-Powinniśmy być cicho...-zasugerowałam i już chciałam przekroczyć próg,kiedy tatuś przyciągnął mnie do siebie i nachylił się nade mną.-No na co czekasz?-zapytałam uśmiechając się łobuzersko.Pociągnęłam go za koszulę, żeby przybliżył się jeszcze bardziej.Wpił się w moje usta i położył ręce na moich biodrach.Przywarłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Weźcie się tak nie tłuczcie!-usłyszałam głos Louis'a zza drzwi jego sypialni.-Jak chcecie się całować to pozwólcie, żeby chociaż Kevin nie patrzył!
-Jaki Kevin?-zapytałam zdziwiona odrywając się na chwilę od warg Liama.
-Jak ja nie lubię gołębi...-zaśmiał się i otulił mnie ramionami.
-Kevin mówi, żebyście zamknęli te drzwi,bo przeciąg robicie i pisklaki się przeziębią!-po raz kolejny Lou zwrócił nam uwagę. - Nie chcecie chyba, żeby rodzina naszego Kevina była zła na was!?
  Oboje zarechotaliśmy i Payne pocałował mnie w czoło. Był taki ciepły i w jego ramionach czułam się niesamowicie. Jakbym znowu siedziała u buni na kolanach i jak mi mówiła, żebym zjadła jeszcze jej pralinkę,chociaż moja matka mi zabraniała. Zamknęliśmy wejściowe drzwi,a ja otworzyłam te od pokoju, w którym spała moja siostra. Hazza leżał w swojej piżamie w jednorożce i tęcze,i obejmował ośmiolatkę ramieniem. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się do JiggyPuff'a i stwierdziłam:
-Harry i Pauline słodko śpią,raczje nie powinniśmy ich budzić...-zarzuciłam ręce na szyję Payne'owi. Z pokoju obok wyszedł zaspany Niall i szeroko ziewnął.
-Nie przeszkadzajcie sobie...-zapalił włącznik światła w kuchni i zaczął przeglądać zawartość lodówki. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na mojego chłopaka ( teraz będę go tak nazywać).
-Śpi do kiedy nie zgłodnieje,a je dopóki nie będzie śpiący-mruknął śmiejąc się pod nosem.-No to na czym skończyliśmy?
-Doszłam do wniosku, że nie warto ich budzić...
-Budzicie za to nas!-z pokoju obok nas wyszedł Zayn w samych bokserkach.-Payner, weź ją zaproś do sypialni i niech przestanie nieudolnie cię nakłaniać. Dobranoc.
    Zamknął drzwi i w tej samej chwili przyszedł Horan z mnóstwem słodyczy i kanapką w ustach. Skinął nam na pożegnanie i zniknął w słabym świetle jego pokoiku. Oparłam się o ścianę i czekałam, aż on zacznie jakąś rozmowę. Wziął głęboki oddech i pociągnął za klamkę.
-Zapraszam-powiedział z lekkim zmęczeniem w jego niesamowitym głosie.-Chyba, że Mailk się mylił...
-Akurat teraz miał rację-posłałam mu subtelny uśmiech i przeszłam przez próg.
    Ten pokój nie różnił się niczym od tego,który dostałam. Wbrew pozory nie było wielkiego bałaganu. Nawet w moim panował większy nieporządek. Ubrania grzecznie wisiały na wieszakach w szafie a jeżeli były poza garderobą,leżały nienagannie złożone w kostkę. tatuś zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek tłumacząc się:
-Lepiej być zamkniętym, niż rano cierpieć z powodu wygłupów naszych kochanych urwisów.Tyle razy skończyłem z pastą na twarzy,albo maseczce z marchewek.
-No to, całkiem ciekawe życie-usiadłam w nogach dwuosobowego łóżka.-Nie można się nudzić.
   Ziewnęłam. Liam poszedł do sypialni gdzie zostawiłam swoją piżamę,która właściwie należała do Hazzy. Zsunęłam buty ze stóp i z wyczekiwaniem popatrzyłam na miedzianą klamkę,aż w końcu się przekręci. Źle się czułam w samotności, szczególnie w zupełnie obcym mi miejscu. Kiedy odwróciłam wzrok,Payne już był w środku. Z uśmiechem wskazał mi łazienkę i powiedział, że on w tym czasie umyje się w łazience Zayna.Przytaknęłam i weszłam do przestronnej łazienki w kolorze czystego turkusu. Wzięłam szybki prysznic i otoczyłam się dużym,puszystym ręcznikiem. Spojrzałam na moje niewyraźne odbicie w zaparowanym lustrze. Co takiego we mnie widzi? Jestem przeciętna...Średniej długości miodowobrązowe włosy,opadające niezgrabnie lekkimi falami na łopatki,duże zielonkawe oczy. Twarz o oryginalnej urodzie odziedziczonej po moim ojcu,a nie tak jak Pauline do matki. Zrezygnowana ubrałam się i opuściłam gorące pomieszczenie. Mój chłopak już leżał pod kołdrą z przymkniętymi powiekami. Położyłam się obok odgarniając włosy,Liam w opiekuńczym geście przytulił mnie do siebie,kładąc ciepłą dłoń na moim brzuchu. Musnął wargami moją szyję,a ja wsłuchując się w bicie jego serca,zasnęłam.

     Obudziłam się sama,nie licząc kołdry i dwóch ładnie ułożonych poduszkach. Otworzyłąm zaspane oczy i nie podnosząc głowy rozejrzałam się po sypialni. Słońce przedzierało się przez zasłonięte zasłony, oświetlając umięśnioną sylwetkę na podłodze wykonującą pompki. Zaczerwieniłam się i starałam się wrócić do snu,ale na próżno. Wciąż przed oczami miałam ćwiczącego Liama w samych spodniach od dresu.
-Wiem, że nie śpisz...-podniósł się z podłogi i dotknął mojego nagiego ramienia, szczerząc się do mnie.-Nikt we śnie nie wzdycha.
-A może jak tak robię?-podniosłam się na łokciach,a Payne delikatnie mnie ucałował.-Nie ma jak leniwa niedziela... I tak dobrze zaczęta.
-Wstawać,lenie!!!-Louis wszedł do pokoju i zaczął walić łyżką w nieduży rondel. Nie wiem skąd wziął w hotelowym penthousie garnek,ale jak zwykle postanowiłam, przemilczeć sprawę.-A te leniuchy nie śpią tylko od rana się do siebie uśmiechają! I sobie nie myślcie! Kevin wszystko wczoraj widział co wczoraj robiliście!
-A jak tam Pauline?-zapytałam odgarniając włosy z twarzy.-Harry nie obudził jej swoim chrapaniem?
-Teraz idę ich budzić, Zayner pewnie wciąż się wyleguje.
-Wcale nie!-usłyszeliśmy głos zza ściany,a zaraz potem w framudze pojawiła się głowa Mailka.
-A co z naszą prywatnością?!-zapytałam ze sztucznym gniewem.-My z tatą też chcemy dobrze rozpocząć dzień!- i w tym momencie zaczęłam wymieniać ślinę z moim chłopakiem.
-Ughh!!-skrzywili się,a brunet stwierdził:-Dobra, oszczędźcie nam takich widoków,póki nie wyjdziemy!
    Zamknęli za sobą drzwi ,a my wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Pochylił się nade mną i musnął karminowymi ustami moją szyję. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam go tak zdecydowanie, że opadł na moją klatkę piersiową. Moje ręce ześliznęły się na pięknie wyrzeźbiony tors i zaczęły opuszkami palców poznawać każdy mięsień. Przewróciliśmy się tak, że teraz ja byłam na górze. Otulił mnie ramionami,oparłąm głowę o jego obojczyk i głęboko odetchnęłam.
  Czułam się tutaj taka bezpieczna, w jego objęciach czas na moment zatrzymywał się,a my wsłuchiwaliśmy się w bicie naszych serc,jedne obok drugiego wygrywały melodie takie, że najlepszy kompozytor by się ich nie powstydził. Zza ściany usłyszałam zawodzenie Harrego, jaki Lou jest ohrutny i, że z nim zerwie jeżeli jeszcze raz go obudzi.
-Wstajemy?-zapytał gładząc mnie po plecach.-Twój brzuch chyba się upomina.
-Niech siedzi cicho, ja się upijam miłością-pocałowałam go i zmierzwiłam falowane włosy Payne'a.-teraz wyglądasz jak książę z bajki,ale przecież ty już nim jesteś od dawna.
-Ludzie,bo wam Niall zje wszystkie kanapki i resztę śniadania-Tomilson po raz kolejny nie zapukawszy wkroczył do pokoju.-Mówię poważnie.
-Skoro nasz Tomo mówi poważnie, to trzeba iść, Sweetie...
Zawiasy trzasnęły, a Louis zniknął, zeszłam z Liama i usiadłam na przeciwko niego, dziwnie się uśmiechając.
-Co?
-Nic.
-Czemu się śmiejesz?
-No nie ważne...-wciąż się szczerząc, zsunęłam się z materaca,ale mój chłopak złapał mnie za nadgarstek.
-Gadaj albo nigdy nie zaznasz spokoju od moich pocałunków!-wstał i wciąż trzymając moją dłoń.
-No nic... Nikt nigdy nie mówił do mnie "sweetie" i cieszę się, że jestem z tobą-Tatuś się uśmiechnął i wziął mnie na ręce.
-Sweetheart,chodzimy na to śniadanie-ucałował mnie w policzek i zaniósł do kuchni.

   
       Postawił mnie na wykafelkowanej posadzce, uważając żeby nie zrobić mi krzywdy. Oparłam się o blat i przywitałam się z One Direction, i przytuliłam moją siostrzyczkę. Zapytałam się czy dobrze się jej spało z jej mężem.
-Czyli jednak z nim spałam!-krzyknęła uradowana i wskoczyła Harry'emu na kolana.
-Po śniadaniu wracamy-powiedziałam stanowczym głosem,który nie znosił sprzeciwu.-Nie patrz się tak na mnie! Liam nas odwiezie, prawda?
Skinął głową i odsunął puste krzesełko obok siebie. Zajęłam miejsce i spojrzałam na zaspaną minę Styles'a i zarechotałam.
-Odczep się...-mruknął przecierając powieki.
-Mamo, dlaczego nam to robisz?! A ty tato jej pomagasz!-krzyknął Niall z pełnymi ustami.-Zostań! Chcemy się tobą nacieszyć! Pójdziemy gdzieś...
-Do klubu!-przerwał mu Zayner.-Pójdziemy do Club 22.
-Ale ja jutro mam na pierwszą zmianę i nie mam się w co ubrać...-zaczęłam się wykręcać.
-Daj spokój, zabiorę cię na zakupy i będę twoim stylistą!-powiedział z uśmiechem.-No nie daj się prosić!
-Ale ja dopiero 15 dostanę pensję,która na wiele nie starczy...
-A my to biedni jesteśmy?-zapytał ironicznie Malik.-Zgódź się!
-Przecież nie będę was naciągać!-sprzeciwiłam się i spojrzałam na Payne'a błagalnie,ale on się nie odzywał tylko oglądał zawartość swojego talerza.
    Jeszcze sprzeczaliśmy się do końca śniadania. Każdy przekonywał mnie, że kilka tysięcy funtów nie zrobi różnicy na ich kontach i, że ich mamusia musi jakoś wyglądać. W sumie teraz na ulicę nie mogłam wyjść w starym,rozciągniętym dresie,przecież byłam dziewczyną Liama,a on sam nie miał nic przeciwko temu,żeby jego kumpel wziął mnie na zakupy. Gryząc się ze swoimi myślami rzekłam:
-Zayn, szykuj się na zakupy!
 Gdybyście widzieli jego minę to pewnie tarzałybyście się po podłodze.


Od autorki: Macie moje wypociny, już trzy osoby chcą mi nakopać do tyłka... Moja piękna,biedna dupcia. lolz. Dzisiaj dowiedziałam się od koleżanki, że się zmieniłam i oskarża o to moją przyjaciółkę,twierdząc, że to jej wina! Ja już nie ogarniam -,-' A może teraz jestem po prostu sobą? Dobra, musiałam to z siebie wyrzucić,bo zaraz wybuchnę.
  A tak bardziej blogowo... Któraś robi jakieś fanvideo albo krótkie 40 sekundowe zwiastuny? <3 Sama nie ogarniam czegoś bardziej skomplikowanego od poweponita,panita i worda lolz. Dobra Photoscape'a też umiem obsługiwać lolz...Więc jeżeli ktoś byłby chętny do błagam o kontakt [ scrollem do góry, pod licznikiem  odwiedzin]
xxx

18 lutego 2012

|04|

    Rozłożyłam się na dywanie obok Liama i Zayna. Poprawiłam koszulkę,którą pożyczył mi Styles,spodnie,które też do niego należały.Jedynie on był mniej więcej moich rozmiarów, co prawda i tak ubrania były na mnie za duże. Harry teraz plótł warkoczyka mojej młodszej siostrze,Louis rozmawiał ze swoją siostrą Lottie przez telefon,opierając się o plecy Hazzy. Zmęczona położyłam głowę na ramieniu Payne'a i Niall,który wyszedł z kuchni trzymając wielką miskę czipsów krzyknął:
-Tato, pocałuj mamę!
-Nialler ma rację!-przyznał Zayn.-Całuj,Beth!
-Pocałuj ją! Pocałuj!-skandowało całe One Direction i moja siostrzyczka.-Całujcie się, no!
   Liam popatrzył na mnie przestraszonym wzrokiem,a ja szybko cmoknęłam go w policzek. Głośno wypuścił powietrze z płuc,a chłopcy nie wyrażali jakiegokolwiek entuzjazmu.
-Liz, ale to nie tak! W usta!-krzyknął Lou.-No nie dajcie się prosić!
 Wywróciłam teatralnie oczami i dałam mu szybkiego buziaka,ledwo muskając wargi.
-To nie był pocałunek!-krzyknął oburzony loczek.-Payner, wiemy, że umiesz się całować. ( Zastanawiało mnie skąd to wiedzą,ale nie zamierzałam wnikać.)-Więc albo ją pocałujesz ,albo ja to zrobię!
 "Tatuś" podniósł się do pozycji siedzącej,a ja w ślad za nim. W okół był straszny hałas,który spowodowało zaledwie kilku ludzi. Zayn wyjął swój telefon i przygotował się jak paparazzi. Wzięłam głęboki wdech i nachyliłam się w stronę Brytyjczyka. Przymknęłam powieki i poczułam ciepło dłoni na policzku,sekundę później nasze usta się złączyły w pocałunku. Rozchyliłam wargi i pozwoliłam mu ssać mój język. Wsunęłam rękę w jego gęste włosy i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Po dobrej minucie musieliśmy się od siebie oderwać,chociaż z wielką niechęcią. Spojrzałam na jego płonące powieki i niesamowite oczt,a które opadało kilka kosmyków.
-Razem z Niallem twierdzimy, że to całkiem niezły wstęp do pornola-zaśmiał się Harry.-Ale tylko Zayn będzie go oglądał.
-Ale dlaczego tylko on?-zapytałam ściągając gęste brwi.-Czegoś nie wiem?
-No jak to!-zaśmiała się ośmiolatka.- Koniec Ziama!
-Kim jest Zaim?-wszyscy się śmiali i nie raczyli mi odpowiedzieć.-Dobra,zostawmy tą sprawę. Nie ogarniam was... I o to wam chodziło?
-O to,ale przez chwilę myślałem, że będę miał wam demonstrować jak to się robi-uśmiechnął się się łobuzersko.
-A na kim byś demonstrował?-obróciłam się w jego stronę, tak żeby rozmawiać twarzą w twarz,a nie wykręcając szyję.
-No jak na kim?-zapytał wybuchając śmiechem.-Na tobie,oczywiście.
W odpowiedzi zarumieniłam się jak nigdy przedtem. Myślałam, że zapadnie cisza,ale głos z irlandzkim akcentem stwierdził:
-Możemy was teraz uznać za parę,Eliam?
-"Eliam" what the fuck?-zapytałam po raz kolejny ściągając zdziwiona brwi.- Co to jest? No i weź...Ogarnij ich tu!
-No,Eliza i Liam-wytłumaczył blondyn.-Coś jak Jelena czy Delena.
-Liza lepsza-zaproponował Louis.-Przyznaj, że lepiej brzmi.
-Czyli ja wiem jak podpisać filmik i te zdjęcie-mruknął Malik.-Co powiedzą Paynerki ?
-A co mają powiedzieć Payner znalazł sobie mamusię-odparł Styles.-Pauline, chcesz już spać?
-Mhm-mruknęła zaspana przecierając bladoniebieskie oczy.-Ellie...
-Dobra,ja już wam wszystkim mówię dobranoc i proszę o ciszę -powiedziałam biorąc moje maleństwo na ręce.-Która sypialnia?
-Pierwszy pokój po prawej-powiedział Liam.-W czym ci pomóc?
-Poradzę sobie-odparłam pewnym głosem.
  Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam Paulę na wielkim dwuosobowym łóżku. Głosy należące do One Direction ucichły i po chwili moja siostra słodko chrapała. Czując jej ciepło obok siebie poczułam się rozluźniona. Z początku nie mogłam zasnąć,bo cieszyłam się jak dziecko,gdyby nie fakt, że moja siostrzyczka spała,wybuchłabym i zaczęła krzyczeć entuzjastycznym głosem. Wreszcie gdy moje oczy zaczęły się przymykać, usłyszałam ciche pukanie.Podniosłam się niechętnie i uchyliłam drzwi. Na początku oślepiło mnie jasne światło z lampy w korytarzu. Chwilę potem ujrzałam niepewny wyraz twarzy Liama.
-Obudziłem cię?-zapytał trochę przestraszonym tonem.
-Ledwo co, zamknęłam oczy-wciąż opierałam się o framugę.-Coś się stało?
-Nie,nic-powiedział już bardziej rozluźniony.-Chciałbym cię gdzieś zabrać...
-O tej porze?!-zrobiłam wielkie oczy i zaraz potem uciszyłam się, zdając sobie sprawie, że mała spała. Nie wiem co on sobie widział w nocnych eskapadach. Nie chciałam go urazić i obudzić mojej siostrzyczki,więc nawet powstrzymałam się od sarkastycznego komentarza. -A co z Pauline?
-Harry się obok niej położy-miał pewnie już wszystko zaplanowane.-Chyba, że nie chcesz...
-Pójdę,ale daj mi chwilkę-odparłam grzecznie zamykając drzwi i  po omacku szukając moich ubrań.
   Po jakiejś minucie macania mebli i kantów  znalazłam je na poręczy krzesła, Pośpiesznie się ubrałam i związałam włosy w wysoki koczek. Intrygowało mnie co chciał mi pokazać Payne w śpiącym już Londynie. Otworzyłam drzwi i ujrzałam szopę kręcących się włosów,spuściłam  wzrok i stwierdziłam, że jest kompletnie nagi. W porę się zakrył ręcznikiem,ale i tak na mojej szyi  i policzkach pojawiły się czerwone plamy. Zduszonym głosem zapytałam:
-Często paradujesz po domu na golasa?
-Chłopacy się już przyzwyczaili od pierwszego dnia w domu jurorów kiedy się spotkaliśmy-nie był wcale zmieszany,a wręcz cieszył się, że zobaczyłam go w negliżu.
-Nie wpuszczę cię do sypialni mojej siostry,póki nie założysz czegoś!
-Już się tak nie denerwuj-posłał mi rozbrajający uśmiech.
-Co się stało?-zaniepokojony Liam wyszedł ze swojego pokoju i popatrzył na Stylesa karcącym wzrokiem.-Boże, ty nigdy nie dorośniesz? "Tatuś" otoczył mnie ramieniem i przyciągnął mnie bliżej siebie. Spojrzał na Hazzę jak wściekły ojciec na psocące dziecko,ale nic więcej nie powiedział tylko pocałował mnie w czubek głowy.
-Idziemy?-zapytałam. Nie odpowiedział tylko wziął mój płaszcz i pomógł mi go założyć. Wsunęłam tenisówki i poczekała,aż on się ubierze. Wyszliśmy na ulicę i zadrżałam,kiedy zimny wiatr zawiał w moją stronę.
-Zimno ci,Ellie?-zapytał z troską.-Chcesz mój szalik? Jeżeli wolałabyś zostać w ciepłym łóżku, możemy wrócić.
-Daj spokój-przytuliłam się do niego.-Ty jesteś cieplejszy niż kaszmirowy szalik i kołdra.
  Uśmiechnął się zmieszany i ruszyliśmy w stronę Tamizy. Drogę pokonowaliśmy trzymając się za ręce i podziwiając piękno Londynu po zmroku. Przeszliśmy już wielki most i zastanawiałam gdzie weźmie mnie piosenkarz. Oparłam głowę o jego ramie i spojrzałam na jego piękny profil. Czy to możliwe, że taki Liam Payne idzie ze mną teraz za rękę? Pewnie śnię o tym w łóżku,tuląc się do Pauli.ten sen jest bardzo realistyczny...Nigdy podczas żadnego z wytworów mojej wyobraźni nie czułam ciepłą dłoni.
-Jesteśmy na miejscu-mruknął, wyrywając mnie z zadumy. Staliśmy pod London Eye. Wielka kula z bliska robiła wielkie wrażenie, z daleka też,ale teraz przy Paynerze wyglądała niesamowicie.Liam pociągnął mnie za rękę do środka budynku, żeby kupić bilet. Po chwili stałam już we wnętrzu szklanej kuli. Oparłam się o barjerkę i zaczęłam podziwiać panoramę miasta.
-Chciałem cię zabrać w jakieś wyjątkowe miejsce-Payne stanął przy mnie.
-To jest piękne...-powiedziałam nie odrywając wzroku od coraz bardziej oddalającym się budynkom.
-Prawda-stwierdził patrząc na mnie. Nachylił się ku mnie,ale zanim mnie pocałował rzekł:-Przepraszam za to, że chłopaki zmusili cię do tego pocałunku. Chciałbym naprawić to... Jak byłem młodszy Londyn w świetle reflektorów zrobił na mnie wielkie wrażenie i pomyślałem... Pewnie masz mnie za jakiegoś dziwaka,który przejmuje się pierwszymi pocałunkiem.
-Nie uważam cię za dziwaka,ale za romantyka. I dobrze pomyślałeś, że mi się tutaj spodoba-dzieliły nas milimetry. Po kilku sekundach nasze wargi złączyły się w namiętnym pocałunku. Był jeszcze bardziej zmysłowy od pierwszego,bo świadomość, że Brytyjczyk tak to wszystko zaplanował i z jak bardzo starał się , żeby ten był "idealny". I tak o to drugi pocałunek był lepszy od pierwszego...

Od autorki: Dotrwaliśmy do tego czwartego. Końcówka nie jest idealna, coś mi się jak zwykle nie podoba. Jak na razie Hazzy dużo nie ma,ale będzie więcej w niedalekiej przyszłości. Na samym dole pojawiły się dwie nowe bohaterki Avery- która naprawdę dużo narozrabia, Taylor-która uszczęśliwi jednego z chłopców. Dziękuję za te 10 komentarzy. <3 Kiedyś na blogach nawet 3 nie mogłam się doprosić, a tu taki szok. Od początku całkiem nieźle idzie. Jestem chora,więc może zostanę w domu i przepisze rozdziały z zeszytu. A tak na koniec chciałabym bardzo polecić bloga @Eternitywith1D link do bloga . <3
xxx

14 lutego 2012

|03|

    Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam spode łba na "tatusia". Byłam wściekła,co tu dużo mówić. Cieszyłam się, że zostałam sam na sam z Liamem,ale złość do pozostałej czwórki zagłuszało inne uczucia.
-Skoro nas wyrzucili...-zaczął nieśmiało Payne.-Może przeszlibyśmy się gdzieś? Hyde Park jest za rogiem,albo pospacerowalibyśmy przy Tamizie?
 Moja nadąsana mina zniknęła, kiedy spojrzałam w jego oczy. Cała złość ze mnie gdzieś wyparowała. Chciałam go przytulić i wtulić się w jego umięśnione ramiona. Chociaż prawie go nie znałam,czułam, że znam go od dawna. Przygryzłam wargę i poprawiwszy białą wełnianą czapkę odpowiedziałam:
-Nigdy nie spacerowałam w lutym po Hyde Parku. W zimie musi być tam smętnie bez wielkiej zieleni i tych rozkosznych kaczek.
-To może do jakiejś kawiarni?-zaproponował.-Tu za rogiem jest przytulny lokal.
-Może być-posłałam mu uśmiech,a on lekko się speszył. Szliśmy teraz wolnym krokiem,wbrew pozorom nie chciałam go trzymać za rękę.-I Pauline kłamała, że słucham tylko współczesnych muzyków. Co prawda preferuje raczej Indie Rocka,albo alternatywnego. A X Factor oglądam tylko finały,chociaż kilka waszych występów obejrzałam,szkoda, że nie wygraliście... A wczoraj was nie skojarzyłam. Tyle się zmieniliście... Ty w telewizji wyglądałeś na niższego...Ale chyba nie będziesz miał mi tego za złe?
-Oczywiście, że nie-uśmiechnął się i odgarnął grzywkę z oczu.-Nawet nie wiesz jakie to uczucie spotkać wreszcie dziewczynę, z którą można normalnie porozmawiać,a nie znosić te wszystkie piski podniecenia.
Zapanowała cisza,bo stanęliśmy na przejściu dla pieszych. Minuty milczenia mijały, dwie,trzy.
-A znasz Matta Cardle?- zapytałam z podnieceniem w głosie.-Kiedyś obiecałam sobie, że jak go spotkam to mu się oświadczę. No nie śmiej się ze mnie! Teraz pewnie przyznasz, że jestem dziwna.
-Przesadzasz-nie zauważyłam kiedy doszliśmy do kawiarni. uchylił przede mną drzwi,a ja nieśmiało weszłam do środka.
   We wnętrzu budynku było przyjemnie ciepło. Wszystkie ozdoby sprawiały, że można było odczuć przyjemną,domową atmosferę,która panowała w domu mojej świętej pamięci babci. Zajęliśmy miejsce przy oknie; on usiadł na przeciwko mnie i popatrzył z czułością.
-Od dawna chodziłeś z tą Danielle? Gdybym była waszą fanką,pewnie bym wiedziała.
-Z Dan chodziłem od ponad roku. Niestety nie radziła sobie z moimi fankami. Na początku jeszcze jakoś znosiła presję związaną z byciem dziewczyną laureata X factora. Dopiero przed kilkoma tygodniami coś się zepsuło...-spuścił wzrok i jego pewna mina zniknęła.-Pewnie, nie chcesz słuchać moich wyżaleń o mojej eks.
-Możesz mówić o czym chcę,ja i tak będę cię słuchać.-nakryłam jego dłoń, moją dłonią,a on kwaśno się uśmiechnął.-I uwielbiam barwę twojego głosu,więc wszystko co powiesz wyda mi się mądre i fascynujące.
  Nie zdążył odpowiedzieć,bo podeszła do nas kelnerka. Zamówiliśmy gorącą czekoladę i wróciliśmy do naszej rozmowy.
-Kochałeś Danielle?-zapytałam,patrząc mu w oczy.-Bo chociaż zerwaliście, mówisz o niej z czułością.
-Kochałem;czas przeszły będzie lepiej odpowiadać.
-Musieliście być naprawdę kochającą się parą,skoro nawet po zerwaniu mówisz o niej tak dobrze...-powiedziałam i spojrzałam na nasze splecione ze sobą palce.-Ja nie byłabym zdolna do mówienia o moim byłym tak dobrze.
-A co się stało, że zerwaliście?-zapytał z zatroskaną miną.
-Zdradził mnie,ale to nie ma znaczenia i zapewne nie będziesz chciał tego słuchać. To przeszłość i tego się trzymajmy.
  Wreszcie przyniesiono nasz gorący napój. Wypiłam kilka łyków i odstawiłam kubek. Spojrzałam na Liama z czułością. Był słodki,przecież nie będę się okłamywać. jego uśmiech, jakby dostał wyczekiwaną zabawkę od Mikołaja. Popatrzył na mnie i wybuchł śmiechem.
-Co cię tak śmieszy?-zapytałam urażona.-Wiem, że jestem brzydka,ale to nie powód do śmiechu.
-Masz wąsy z mleka-nachylił się i starł je kciukiem. Zimny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa kiedy dotknął mnie swoim palcem. Chciałam, żeby mnie pocałował, nawet bardzo. Ja sama się nie odważę,a on tym bardziej.-I nie jesteś brzydka.
-Prawie ci uwierzyłam-zaśmiałam się.-Ale wiesz mam lustro w domu.
Zapadła na chwilę cisza,bo oboje wzięliśmy po łyku czekolady. Kłóciłam się ze swoimi myślami, żeby zacząć jakiś sensowny temat,ale nic mi nie przychodziło do głowy.
-Naprawdę ci się podobam?-zapytał z nutką niedowierzania,przerywając milczenie.-Czy powiedziałaś to tylko, żeby oni się od ciebie odczepili?
-Podobasz mi się,a czemu miałbyś mi się nie podobać?-posłałam mu szeroki uśmiech.
-No nie wiem. Wszystkie fanki kochają Nialla, Zayna i Lou i przede wszystkim Hazzę,a mnie tylko garstka.
-Harry jest śliczny-droczyłam się z nim.-Jego słodkie loczki...
-Lubisz loczki u chłopaka?-zapytał zaskoczony.
-Tak i nie wiem po co prostujesz włosy-zaśmiałam się.-Jutro zrobisz dla mnie wyjątek i przestaniesz się tak czesać?
Oderwałam wzrok od Payna i wyjrzałam za okno. Słońce już zaszło;ulice zaczęły oświetlać latarnie.Mrok powoli opanowywał cały Londyn.
-Chcesz już wracać?-zapytał widząc, że patrzę na widok za szybą.
-Boję się co robią z moją siostrą i nie wiem jak o tej porze złapiemy autobus.
-Na pewno jest noszona na rękach przez Lou i Harrego,a ja z chęcią was odwiozę-powiedział z uśmiechem.-Zbieramy się?
Skinęłam głową,pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy z lokalu.

     Zajęłam miejsce przy boku Liama i rozejrzałam się po wielkim hallu połączonym z salonem. Wszędzie był bałagan i hałas. Harry nawalał się mieczem świetlnym z Louisem, za pewnie walcząc o względy o mojej siostrzyczki. Zayn siedział obok na wielkiej białej sofie i pisał coś na twitterze. Niall towarzyszył mu, jedząc coś co wyglądało jak fachitas,ale było dwa razy większe. Nie chciałam być w w pobliżu kiedy będzie trawił kilogram fasoli,który właśnie pochłaniał.
-Tatuś i mamusia wrócili!-krzyknął Zayn i zrobił nam zdjęcie swoim iPhonem 4GS.
-Ja też chcę fotkę z mamą!-krzyknął Horan i podbiegł do mnie,odpychając Payne'a.-Raz,dwa,trzy dziuuubas!
-A może tak zdjęcie rodzinne?-zaproponowała Paula, siedząca na ramionach Hazzy.
Wszyscy z entuzjazmem się zgodzili. Usiedliśmy na kanapie; ja  Liamem siedziałam na środku kanapy,a zaraz potem otoczyła nas grupka naszych "dzieci". Moja siostra wciąż siedziała "na barana" u loczka i radośnie się zaśmiała. Migawka skończyła migać i błysnął flesz. Popatrzyłam na fotografię i jedyne co zobaczyłam to moją głupią minę.
-Weźcie to usuńcie!Wyglądam jakbym miała porażenie mózgowe i downa!
-Beth, nie przesadzaj-machnął ręką Zayn.-Jeżeli ja jestem na zdjęciu, nikt na ciebie nie zwróci uwagi.
-Nie ma jak słowo pocieszenia-mruknęłam,wzięłam aparat i zrobiłam fotkę Pauline i Styles'owi. Spojrzałam na wyświetlacz i stwierdziłam,że nie najgorzej wyszedł. Ładny wszędzie ładnie wychodzi.
-Pokaż coś ty zrobiła!-wyrwał mi Nikona.-Całkiem spoko. Zaraz wrzucę na twittera, Księżniczko będziesz sławna-cmoknął moją siostrę w zaczerwieniony policzek.-Jak podpisać zdjęcie? Lou masz jakiś pomysł?
  Martwy Tomilson podniósł się na łokciu i spojrzał na fotkę.
-Niezła bajka?-podsunął.-Alenie,bo musi być mowa o naszej Pauline.
-Ja jestem tylko Hazzy!-sprzeciwiła się młodsza Stweart.
-To mi obiecywałaś serce,milady-powiedział krótko ścięty szatyn.
-Musiałam być pijana.
-Miłością do mnie-zaśmiał się Lou.-Nie zaprzeczaj, ma Julio.
-Dobra jest już na moim profilu-nacisnął punkcik na wyświetlaczu.-Lizzy jesteś na twitterze?
-CuteEllie94-powiedziałam krótko.-Ale rzadko kiedy korzystam z portali społecznościowych.
-Followed!-wrzasnęła trójka członków zespołu.
-Zaraz moja piękna osoba cię zaspamuje,Beth-powiedział wyniośle Zayn.- I jeszcze doda kompromitujące zdjęcie rodzinki.
-No weź-starałam się wyrwać mu telefon.-Bo mamusia da ci szlaban na patrzenie w lustro i poprawianie fryzury!
-Wtedy będę patrzeć w twoje oczy i się w nich podziwiać!
   Zaśmiałam się i zabrałam komórkę.
-Dobra,mamo na zgodę pozwolę sobie zrobić z tobą zdjęcie-wyjął mi z dłoni iPhone'a i zrobił fotkę.-No i mamy.
-A ja nie mam zdjęcia z mamusią!-krzyknęli równocześnie Styles i Louis.
   Zażądali sobie, żeby jedna fotografia była tylko jednym z nich;potem jeszcze jedna z dwoma Brytyjczykami i moją siostrą.
-Ale mamunia nie ma jeszcze zdjęcia ślubnego z tatką!-krzyknął Niall.-Tylko skąd weźmiemy welon i białą sukienkę?
-Beth owiniemy papierem,a welon może być z reklamówki-powiedział Malik i zaraz wziął się do pracy.
  Postawili mnie na wielkim stole w kuchni i przyniósł dwie wielkie rolki papieru toaletowego i zaczął mnie powoli mnie nim owijać. Najpierw z wielkim skupieniem formował gorset. Byłam już praktycznie cała w papierze od bioder do obojczyków. Kiedy uznał, że góra sukni jest gotowa, zajął się spódnicą. Spojrzałam na Nialla,który rozrywał przezroczystą folię i robił małe kwiatki z aluminiowej folii do ozdoby welonu.
-Malik myślałeś nas wzięciem udziału w "Projekt Runway"?-zapytałam widząc z jakim zaangażowaniem to robi.
-Jakbym nie wziął udziału w X Factorze to może bym wziął udział. Skończył ostatnią fałdę bufiastej spódnicy i uśmiechnął się na widok swojego dzieła.
   Harry przyniósł marynarkę Liamowi,a on niezbyt chętnie ją ubrał. Zanim Zanim zaczęliśmy robić zdjęcie ślubne Niall zrobił mi samej, zakładając wcześniej welonik,który dla mnie zrobił. Wrzucił ją do internetu z podpisem " Nasza mummy @CuteEllie94 w sukience projektu @zaynmalik " Po chwili pod fotką był komentarz autora sukienki : "Jedyne co mi tutaj nie pasuje to buty i modelka". Payne stanął obok mnie z pokerową miną i wziął mnie pod ramię.
-Mama i tata mają takie same  vansy!-krzyknął Louis po zrobieniu kilku fotografii.
Kiedy skończyli nam robić zdjęcia i zdjąwszy suknię ślubną oznajmiłam kwaśno się uśmiechając:
-Bardzo fajnie się z wami spędziło sobotni wieczór,ale pora już na nas-oznajmiłam biorąc Pauline na ręce.
-Lizzy zostań z nami na noc, mamy wolną sypialnię-powiedział Hazza,a ja popatrzyłam jak smutne miny zmieniają się na pełne nadziei.- I nie zabieraj mi mojej żony!
-Ellie, zgódź się!-krzyknęła moja siostra.-Proszę!
-No nic innego mi nie pozostaje.-powiedziałam,a zaraz potem całe One Direction rzuciło się na mnie przewracając mnie na podłogę. Zaśmiałam się głośno i przytuliłam całą piątkę.

Od autorki: Ten rozdział chciałabym zadedykować mojej najlepszej przyjaciółce,która jest moją siostrą,której nigdy nie miałam @smilelikeharold  i podziękować za walentynkę,która wzruszyła mnie jak żadna inna.
 Dziękuję za te 14 komentarzy i prosiłabym, żeby było tyle samo ( lub więcej ;D). To motywuje mnie każda szczera opinia,dzięki temu mam już  przynajmniej szkic 5 rozdziału . Do zobaczenia wkrótce. xxxx

  • Chcesz być informowany o następnych rozdziałach? Napisz na twitterze lub gadu-gadu.
  • Chcesz,aby twój blog był w pasku bocznym. Pisz.

10 lutego 2012

|02|

    Przewróciłam się na drugi bok uśmiechając się delikatnie i poczułam jak ktoś szarpie mnie za nogawkę spodni od piżamy.
-Pauline ile razy ci mówiłam żebyś mnie nie budziła w weekend?-zapytałam wściekła na moją siostrzyczkę, podnosząc się na łokciach. Przetarłam oczy i szeroko ziewnęłam.
-Twoja komórka dzwoniła jakieś trzy razy! I nie była to Mari tylko jakiś nieznany numer-podała mi moją motorolę i usiadła w nogach łóżka.Telefon za wibrował-Widzisz znowu dzwoni!
Wkurzona na osobę,która próbowała się dodzwonić na mój numer otworzyłam klapkę, prawie ją wyłamując. Nie musiałam długo czekać,aby usłyszeć głos w słuchawce:
-Hey,jest już w pół do drugiej,więc...-usłyszałam głęboki baryton należący do Liama w głośniku.
-Jest w pół do drugiej?!-krzyknęłam, zrywając się z łóżka. Głośno wypowiedziałam niezbyt miłe dla ucha przekleństwo i zawołałam Paulę, żeby się ubrała.-Przepraszam,ale teraz się śpieszę. Godzinę temu powinnam być już na Park Avenue.Nie wiem jakim cudem jeszcze zdążę odwieźć siostrę do mojej kuzynki,żeby się nią zaopiekowała.
-Ale przecież w weekendy restauracja jest zamknięta...-odparł lekko zdziwiony.
-Pracuję także jako au pair-wytłumaczyłam grzebiąc w szufladach w poszukiwaniu jakiś czystych rzeczy,ale na próżno.Przydałoby się zrobić jakieś pranie...Chwyciłam szarą tiszertkę od Converse i jakieś mało brudne dżinsy.
-Jesteśmy niedaleko,więc może gdzieś cię podwieziemy?-zapytał kiedy zaczęłam wsuwać na siebie ciasnawe dzwony. Od przyszłego tygodnia muszę przejść na dietę inaczej, w nic innego niż dresik nie wejdę.-Za kilka minut będziemy przy twoim domu.
-Ratujecie mi życie!-skończyłam rozmowę po przez naciśnięcie czerwonego przycisku i założyłam na siebie luźną koszulkę. Rozczesałam szybko włosy używając rozwalającej się szczotki. Wbiegłam do łazienki i umyłam zęby w ekspresowym tempie; zaraz potem ubrałam siostrę w jej płaszczyk i czapeczkę.Chwyciłam swój turkusowy płaszcz ze złotymi guzikami i białą czapkę, i szal.
   Zamknąwszy dom stanęłyśmy na chodniku,trzymając się za ręce, wyczekując chłopców. Drobna blondynka popatrzyła na mnie swoimi wielkimi piwnymi oczami, śledząc każdy mój ruch. Po kilku sekundach zapytała:
-Na co czekamy?
-Na Liama i jego przyjaciół-odpowiedziałam krótko rozglądając się po ulicy,to w lewo,to w prawo.-Czemu ich wciąż nie ma?
-Jakiego Liama?-jak zwykle jej dociekliwa natura brała górę,chociaż rok temu skończyła etap zadawania pytań "Po co?" i "Dlaczego?". -Znam go?
-Liama Payne,podobno jest sławny,ale nie słyszałam o nim nigdy...
-O mój boże!-krzyknęła entuzjastycznie.-A znasz całe One Direction?
Zza rogu wyjechał duży,srebny van,który spokojnie  mógł pomieścić 8 osób. Zatrzymał się przed nami;drzwi się rozsunęły,a moja siostra radośnie pisnęła na widok krótko obciętego szatyna,który siedział najbliżej wejścia. Mała zaczęła łapczywie brać oddech, patrząc na chłopców podekscytowanym wzrokiem.Pchnęłam lekko Paulę,aby weszła do środka,ale wciąż nie mogła się otrząsnąć z szoku.Usiadłyśmy na siedzenia pomiędzy blondynem,który jadł jakąś kanapkę z Subway ( znajdował się za rogiem,tuż przy moim domu,więc pewnie musieli się zatrzymać),a Liamem.
-Cześć,Eliza-przywitał się, mówiąc z pełnymi ustami jedzenia.
Odpowiedziałam na pozdrowienie szerokim uśmiechem. Pauline szturchnęła mnie lekko w ramię i szepnęła,wciąż podekscytowanym tonem:
-Nie mówiłaś, że znasz wszystkich z One Direction?
-A kim oni są?-zapytałam ledwo słyszalnym szeptem.
Ośmiolatka zrobiła facepalma i mruknęła w odpowiedzi, że są laureatami X Factora.
-Coś tu cicho-powiedział głośno loczek.-Dziwnie cicho,prawda Louis?
-Mhm-mruknął krótko ścięty.-Mała jak się nazywasz?-odwrócił się w naszą stronę.-Mała, oddychaj!Ona jest blada jak ściana.
-Pauline-ledwo wykrztusiła.-Ja zaraz zemdleję,Ellie...
-Przynajmniej młodsza reaguje normalnie-zaśmiał się brunet.-Pauline,bo twoja siostra chyba nas nie zna.
-Ona nie jest na topie.Zatrzymała się na muzyce z lat 90.
-Czyli Eliza nie zna nawet naszych imion?-wymamrotał z silnym irlandzkim akcentem patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.-Żeby ci było łatwiej... Ja jestem Niall,to Liam,ale to chyba wiesz,ten brunet to Zayn,tamten Harry no i został Louis.
-Może się połapie-mruknęłam z kwaśnym uśmiechem na twarzy.-Wybaczycie mi, że nie miałam pojęcia kim jesteście?
-Pewnie-odpowiedziała czwórka,ale Zayn się nie odezwał.Wszyscy spojrzeli na niego krzywo.
-No co?-zapytał zdzwiony.-Jak można nie znać mojej cudownej osóbki?
-Tak,tak Zayn jest naszym cudnym chłopcem i każdy go uwielbia-zaśmiał się Niall.
  Samochód zatrzymał się,a ja pospiesznie wysiadłam,pamiętając o swojej czarnej torebce od Zary. Pobiegłam w stronę drzwi i kiedy byłam na progu zapukałam. Nikt nie odpowiedział,więc powtórzyłam tą czynność jeszcze dwa razy. Dopiero teraz przypomniało mi się, że państwo Keaton wciąż byli na urlopie. Odwróciłam się na pięcie i zauważyłam,że van z chłopakami jeszcze stał na podjeździe.Rzuciłam się w kierunku auta i szybkim ruchem otworzyłąm drzwiczki.
-Przypomniałaś sobie o siostrze?-zaśmiał się Zayn.-Ale w sumie mogłabyś ją nam zostawić jest całkiem spoko.
-Aaaaa on powiedział, że jestem fajna!-pisnęła ośmiolatka.
-O mój boże,Pauline!-walnęłam się w czoło;kompletnie zapomniałam o mojej małej siostrzyce.-Gdyby fak, że zapomniałam o wyjeździe moich pracodawców,zostawiłabym cię tu.
-Tatuś i tak by się Paulą zajął-Lou zaśmiał się i popatrzył na Liama.
-Nie ja walę Harrego!-krzyknęła i usiadła Styles'owi na kolanach.Uśmiechnęłam się i przysiadłam się bliżej Payne'a; i nie myślcie, żeby z nim rozmawiać,ale po to,aby nie udusić się od gazów Nialla.
-Przepraszam, że obudziłem cię moim telefonem-zaczął.
-Za takie drobnostki przepraszasz?-posłałam mu szeroki usmiech.-I ja powinnam ci dizękować,nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej.
-O zaczyna się!-zaśmiał się Louis.-Zaraz będą się całować! Przynieście popkorn!
 Liam ze śmiechem rzucił w niego orzeszkami ziemnymi w Tomlinson. Tamten rzucił w nas swoimi chrupkami,po chwili ja przyłączyłam się  do bitwy,a wtedy Hazza krzyknął:
-Będziemy mieli mamusię!
 Po tym wszysyc wybuchli głośnym śmiechem ( nawet Zayn), oprócz mnie. A może ja nie chciałabym być ich matką? Hm? Nikt o tym nie pomyślał. A co jeśli nic nie czuje do Liama? Moje uczucia się nie liczą?
-Beth chyba nie jest zadowolona z faktu, że jest naszą mamusią-zauważył Niall. Wywróciłam oczami i spojrzałam na swoje buty. I jakie było moje zaskoczenie kiedy ujrzałam identyczne vansy na stopach "tatusia".
-Lizzy,nie podoba ci się nasz JiggyPuff?-zapytał Styles odwracając się w moją stronę.
-Podoba,a czemu miałby mi się nie podobać?-Payne lekko uniósł kąciki ust.
-No,więc czemu nie jesteś zadowolona z tego, że nazywaliśmy cię naszą mamą?-dociekał Harry.
-Ona nie może być twoją mamą,bo nie będę mogła wyjść za ciebie za mąż!-krzyknęła Pauline.
-Nie zależnie z kim będę spokrewniony wyjdę za ciebie,księżniczko!-powiedział Styles przytulając moją siostrę.-Ale nie wiem czy ty znajdziesz sobie innego księcia, ma miłości. Sir Louis też chce, abyś została damą  jego mężnego serca.
-Kochany,ja nigdy cię nie zostawię dla jakiegoś plebeljusza!
-Ey, mam focha na ciebie Pinky! Ja z plebsu?-powiedział z wyrzutem Lou.-Ja jestem z rodu słynnych Tomilsonów!
-Oj tam,oj tam-ośmiolatka wywróciła teatralnie oczami.
-Zabiłaś jednorożca Niall'a!-krzyknął Malik.-Jak mogłaś?!
   Po raz pierwszy wybuchłam śmiechem tego dnia i tym zwróciłam na siebie uwagę wszystkich.
-No co? Nawet śmiać się nie mogę?
-Nie!-odpowiedzieli wszyscy,prócz milczącego "tatusia".
    Chwilę potem zapadła cisza,bo czwórka chłopaków zaczęła się porozumiewać jakimś kodem. Cały czas ktoś patrzył w naszą stronę gdzie siedziałam z Liamem. Wiedziałam, że coś kombinowali,ale nie wiedziałam jeszcze co. Hazza nachylił się do kierowcy i coś mu szepnął do ucha. Po chwili zatrzymaliśmy się gwałtownie. Cała czwórka spojrzała na siebie znacząco.
-Mamuśka z tatuśkiem wysiadają!-krzyknął Louis.-My zajmiemy się Pauline,więc Liz nie martw się!
   Wypchnęli nas z samochodu i odjechali po raz kolejny z piskiem opon.

Od autorki: Ten o to rozdział dedykuje mojej kochanej Kamili z okazji jej urodzinek. Dziękuję wszystkim za te 14 komentarzy pod pierwszym rozdziałem. Nawet nie wiecie jak mnie motywuje do pisania rosnący licznik odwiedzin i komentarzy. I przepraszam, że w tym rozdziale były praktycznie same dialogi,ale tak jakoś wyszło...I przepraszam za mój nieogarnięty styl pisania i moją kulającą interpunkcję. xoxo



  • Chcesz być informowany o następnych rozdziałach? Napisz na twitterze lub gadu-gadu.
  • Chcesz,aby twój blog był w pasku bocznym. Pisz.

8 lutego 2012

|01|

     Ten dzień nie zapowiadał się jakoś wyjątkowo,był za to jednym z tych beznadziejnych. Ze znudzoną miną obsłużyłam kolejny stolik w ekskluzywnej  restauracji, gdzie pełny obiad kosztował więcej, niż moja pensja. Ze sztucznym uśmiechem przyjęłam zamówienie od faceta z sylikonową blondyną. Weszłam do dusznej kuchni, pełnej pokrzykiwań pomocników naszego mistrza. Przykleiłam karteczkę na metalowej półce obok innych. odebrałam wcześniejsze zamówienia do stolika numer 14. Tęgi facet zaczął mi się żalić jak musiał długo czekać na swoją cesarską sałatkę,ale jak zwykle nie słuchałam szemrań klientów.
-Elizo,pozwól na chwilę -miałam właśnie skierować się w stronę stołu nr. 26,aby zabrać brudne talerze,kiedy szefowa sali mnie zaczepiła.
    No pięknie pewnie znowu się jej nie podobają miny "obrażonej księżniczki". Co ja jej poradzę , że mam taki wyraz twarzy? Powinna się już przyzwyczaić, pracuję tutaj już od dwóch lat.
   Moja praca polegała na przynoszeniu posiłku za kilkadziesiąt funtów i przyjmowaniu zamówień od klientów jak i po nich sprzątaniu. Nie mówię żeby było  łatwo znosić wszystkie zachcianki naszych konsumentów,ale dzięki tej posadzie poznałam( a właściwie przyjęłam zamówienie i posprzątałam) od Davida Beckham'a. Na współpracowników nie narzekam,chociaż sukę Emmę ( szefowa sali) mogli by zwolnić,a Simon (trzeci pomocnik naszego Jean-Paul'a-kucharza z najmilszym wyrazem twarzy) mógłby być mniej namolny.Ale tak to w sumie byliśmy świetnie dobraną ekipą; pięciu kelnerów i kelnerek ( Ja,Page,Robyn,Cole i Austin), trzech pomocników szefa kuchni-Robert,Danny,Simon i ta sucz Emma.
-No,więc o co chodzi?-rzuciłam jak zwykle lekceważącym tonem.
-Gdybyś była mniej arogancka,byłabym wdzięczna-powiedziała z grymasem na twarzy.-Ale nie po to cię tu wołałam,aby rozmawiać o twoim wychowaniu,lecz żebyś zajęła się naszymi gośćmi specjalnymi.I proszę cię, nie bądź taka chamska wobec nich!
-Co cała rodzina królewska się do nas zjechała?-zapytałam kpiącym tonem,ale moja przełożona to zignorowała.
-Stolik 21-powiedziała i wróciła do swojego zeszyciku oprawionego w czarną skórę.
    Z daleka można było usłyszeć donośny śmiech niosący się po wielkiej sali. Podeszłam bliżej i przygładziłam czarny fartuch,przewiązany na biodrach. Przyjrzałam się przydzielonemu sektorowi.Było ich pięciu,brunet o oczach czarnych jak oliwki,niebieskooki blondyn,trzech szatynów;jeden z loczkami;drugi z krótkimi,ale modnie przyciętymi  i trzeci siedzący na środku z wyprostowanymi włosami,uczesanymi w popularny sposób-grzywka zaczesana na bok. Zaczęli się bawić w jakąś wojnę,rzucając w siebie solniczką,pieprzniczką i kwiatkami. Stanęłam przy ich stoliku,nie zauważyli  mnie,więc głośno odchrząknęłam.
-Co dla was?-zapytałam bazgrząc coś na żółtych karteczkach.
-Zależy ci polecasz-odpowiedział loczek.-My jesteśmy wszystkożerni,prawda, Niall?
-Ja zjadłbym wszystko w tej chwili-powiedział z  irlandzkim akcentem.-Burczy mi w brzuchu!
-Czyli dajecie wolną rękę kucharzowi?
-Oczywiście,ale wolelibyśmy, żebyś ty....-tu brunet spojrzał na moją plakietkę na piersi.-Elizo...
-Ellie-poprawiłam odruchowo.-A właściwie  Elizabeth. Czyli dla wszystkich kurczak w curry?
-To w takich restauracjach dają zwykłego kurczaka w przyprawach?-zapytał krótko obcięty szatyn nieziemskim uśmiechem.
-Tak-zachichotałam.-Zaraz wracam z waszym zamówieniem.
-Tylko szybko,bo ja zaraz umrę, po przez śmierć głodową!-jęknął blondyn.
    Odchodząc usłyszałam kilka pochlebstw pod moim adresem. Z urywku rozmowy zrozumiałam, że ten na środku zerwał z dziewczyną i teraz jego kumple chcą coś ode mnie. Sala polowi robiła się pusta,bo wybiła jedenasta.Jeszcze godzina i zdejmę ten okropny uniform.Przyniosłam zamówione kurczaki i miałam już odejść kiedy brunet zaczął rozmowę:
-Zastanawiamy się czy jesteś Eliza czy Beth...
  Wybuchłam szczerym śmiechem,aż takim, że zwróciłam na sb uwagę szefowej sali.
-Dobra,chłopaki,mam jeszcze inne stoliki,oprócz waszego,więc nie mogę się rozgadywać...Suk...To znaczy Emma mnie pewnie wywali jeśli teraz z wami nie przestanę rozmawiać.
  Najśmielszy z nich posiadający słodki loczki tylko zapytał:
-O której kończysz?
-Punkt dwunasta-odrzekłam i zajęłam się pozostałymi stolikami.

     Zegar wskazywał już za piętnaście dwunastą,lecz w sali nikogo nie było, nie licząc personelu. Usiadłam na blacie stołu i wzięłam talerz z kurczakiem na słodko, i założyłam nogę na nogę. Jak wspominałam nikt nie siedział przy żadnym ze stolików,więc nie łudziłam się, że chłopcy na mnie zaczekają. Kończyłam właśnie posiłek kiedy do środka weszła Robyn,która wyszła jak zwykle zapalić.
-Ellen, ktoś na ciebie czeka-zdjęła swój prochowiec i chwyciła biała szmatkę i zaczęła przecierać stoły energetycznymi ruchami.-Idź do nich my się wszystkim zajmiemy...Co chwilę można było usłyszeć twoje imię,kochana.
-Naprawdę,mogę pójść?-chciałam ukryć swoje podniecenie,niestety mój głos zawiódł.-Przecież trzeba jeszcze posprzątać...
   Wszyscy w odpowiedzi skinęli głowami i widząc mój upór, żeby zostać do zamknięcia lokalu, wypchnęli mnie na zewnątrz podając mi mój turkusowy płaszcz. Na dworze jak zwykle panowała mżawka,ale i tak nie można narzekać; w Londynie gorzej bywało. Dzisiaj wyszło słońce,chociaż na chwilę,ale wyszło. Ruszyłam pewnym krokiem w stronę parkingu,ale z każdym krokiem moja pewność siebie mnie opuszczała. Na wielkim parkingu stała biała limuzyna;z uchylonego okna wylewały się jakieś przyjacielskie kłótnie,wybuchy śmiechu i odgłosy jakiś sprzeciwów. Podeszłam obok udając obojętność,ale zaraz usłyszałam ich krzyki za plecami:
-Eliza!-zawołał blondyn.
-Beth!-zawtórował mu brunet.
-Jestem Ellie-posłałam im uśmiech,przyglądając się trzem głową wystających przez szybę.-Czemu na mnie czekaliście?
-Liam ci wytłumaczy!-wypchnęli szatyna, mimo tego że lekko się opierał.Kiedy bezpiecznie stał na betonie,samochód odjechał z piskiem opon. Z oszklonego dachu wystawały teraz cztery głowy śmiejąc się i machając nam na pożegnanie. Kiedy chłopcy zniknęli za zakrętem przerwałam ciszę:
-No więc...Odpowiesz mi na to pytanie?
-A jest taka potrzeba?-odpowiedział pytaniem na pytanie i wtedy wreszcie usłyszałam jego głęboki głos z silnym brytyjskim akcentem.
-Byłoby miło usłyszeć jakieś wyjaśnienie-powiedziałam patrząc na niego badawczym wzrokiem.
-No,jeżeli nalegasz...-wziął głęboki oddech.-Harry i Lou chcą mnie pocieszyć po tym jak Danielle ze mną zerwała. Wydałaś się im odpowiednią partią dla mnie...
-Przykro mi-dotknęłam jego dłoni w pocieszającym geście.-Sama niedawno skończyłam swój związek. Z chęcią umówiłabym się,ale dzisiaj jestem zmęczona. Jak pomylę, że jeszcze będę musiała tłuc się autobusem.
-Złapiemy taksówkę,chociaż tle mogę dla ciebie zrobić-posłał mi uśmiech.
-Nie chciałabym nadużywać twojej...-nie dokończyłam,bo Liam zaczął wrzeszczeć na taksówkę,która prawie przejechała mu po stopach.
   Dopiero po kilku minutach czarny samochód zatrzymał się obok nas. Chłopak wpuścił mnie pierwszą do środka i zaraz potem wsunął się na siedzenie obok mnie.
-Jeszcze nie zdążyliśmy się sobie przedstawić-wyciągnął dłoń w moją stronę.-Liam Payne.
 Skądś kojarzyłam to nazwisko...Pewnie moja młodsza siostra musiała kiedyś o nim wspomnieć,lecz ja nie zaprzątam sobie głosy nazwiskami celebrytów.Nie oglądałam też telewizji ani portali plotkarskich.
-Elizabeth Stweart-uścisnęłam mu rękę z uśmiechem.
    Podałam adres kierowcy i ruszyliśmy w stronę osiedla identycznych domków. Spojrzałam na Liama nieśmiało,a on podniósł wzrok i posłał mi zniewalający uśmiech. Nie taki jak wcześniej po przez uniesienie warg,ale tym razem ukazał mi swoje zęby. Było co prawda ciemno,ale widziałam jego przystojne rysy. Duże oczy w kolorze drzewa czereśniowego z miodowymi refleksami,całkiem zgrabny nos,idealnie wyprofilowane brwi i karminowe usta wykrzywione w uśmiechu. Pewnie według wszystkich byłby przeciętny,ale mi się podobał.
-Mogłabyś dać mi swój numer?-zapytał nieśmiałym tonem.-Tak na przyszłość...
-Pewnie-posłałam mu uśmiech i wymieniłam liczby mojego numeru.
-Jesteśmy na miejscu-usłyszałam głos z przedniego siedzenia.
-No to do zobaczenia jutro-powiedział Payne.
-Nie wiem czy jutro będę mogła się spotkać,ale obiecuję, że wkrótce pójdziemy gdzieś na spacer-chwyciłam torebkę i zaczęłam już wychodzić.-Miłego wieczoru-ucałowałam go w policzek.-A i jeżeli będziesz chciał jutro zadzwonić to po dwunastej,bo chciałabym się wyspać.
 Zamknęłam drzwiczki taksówki i wyjęłam klucze z kieszeni. Otworzyłam drzwi od mojego bliźniaka. W domu panowała niema cisza i ciemność. Pauline pewnie już słodko spała od trzech godzin w swoim malutkim łóżeczku. Zdjęłam z siebie płaszcz i powiesiłam go na wieszaku. Wspięłam się na pierwsze piętro i zajrzałam do pokoiku mojej ośmioletniej siostry. Jak się spodziewałam moje maleństwo już słodko kimała. Na jej twarzy malował się błogi spokój.
-Ellie?-zapytała zaspana.-To ty?
-Ciii...Tak to ja-nachyliłam się nad nią i ucałowałam czoło.-Śpij, mój aniołku...
  Ziewnęła i ponownie zwinęła się w kłębek. Jeszcze chwilę przy niej stałam przyglądając się jak jej klatka piersiowa równomiernie opada i unosi się. Przebrałam się w piżamę i zaraz potem zmęczona opadłam na łóżko.


Od autorki: I o to pierwszy rozdział. Chyba was strasznie nie zanudziłam.
  • Chcesz być informowany o następnych rozdziałach? Napisz na twitterze lub gadu-gadu.
  • Chcesz być w blogach w pasku bocznym. Pisz.