Przeciągnęłam się na łóżku i szeroko ziewnęłam, byłam wypoczęta, chociaż nie zdążyłam się jeszcze przestawić na tutejszy czas, biedny Harry wczoraj siedział ze mną do trzeciej w nocy,tylko dlatego,że ja nie mogłam zasnąć. Dużo rozmawialiśmy, ale ja wciąż nie miałam odwagi mu powiedzieć. Dominique mnie nawiedzała telefonami podczas drogi powrotnej ze spaceru i miała mi za złe ,że jeszcze ukrywałam przed nim ciążę. Ja jak zwykle odpowiedziałam jej, że czekam na odpowiedni moment. Wiedziałam, że nie pociągnę tak długo, więc musiałam psychicznie się przygotować do najbardziej prawdopodobnego wyjścia, czyli, że Hazza mnie zostawi dla innej bez wielkiego brzucha.
Wysunęłam się z jego objęć i po cichu wymknęłam się z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi. W salonie zastałam jedynie Niall'a i Louis'ego. Blondyn już pałaszował kolejny talerz, który przyniosła obsługa hotelu, Boo Bear jedynie wpatrywał się swoje buty, a kiedy usłyszał moje kroki podniósł swoje spojrzenie na mnie. Uśmiechnął się serdecznie na mój widok, a ja odwzajemniłam mu tym samym; przysiadłam się do nich.
-Dzień dobry-powiedzieli jednocześnie.-Męczyłaś mojego Harry'ego do późna i nie miał ci tego za złe-stwierdził Tommo.
-To coś nadzwyczajnego?-zapytałam unosząc swoje gęste brwi .
-On kocha swoje łóżko bardziej, niż ja jedzenie-mruknął Horan pochłaniając kolejną kanapkę z mnóstwem dodatków.- Mówię szczerze, musi cię naprawdę kochać, skoro siedział z tobą do trzeciej nad ranem.
-Tak uważacie?-wciąż miałam wątpliwości co do uczuć loczka, myślałam, że jednak wczorajszy wieczór był ironicznym żartem, w którym nagrywał się z mojej miłości do niego.
-Dani już nam powiedziała o jego wyznaniach, więc czemu wciąż się bronisz przed prawdą, że Hazza cię kocha?-szatyn pokręcił z niedowierzaniem głową.-Nie przekonują cię nawet jego słowa wypowiadane z serca? Nawet nie wiesz jak rzadko mówi o swoich uczuciach. Boi się własnie takiej reakcji jaką mu zafundowałaś. Wiem, że nie chciałaś go ranić, ale proszę cię jeżeli nic do niego nie czujesz zostaw go w spokoju. Nie mam ci niczego za złe, po prostu nie znasz go tak dobrze jak my. Może wydaje ci się, że jest nieczuły, ale w głębi serca jeżeli już kogoś pokocha to na dobre. Pewnie już nie pamiętasz jak wytrwale walczył o twoją miłość...-w oczach stanęły mi łzy, Irlandczyk się tym tak przejął, że odłożył talerz i przytulil mnie do swojej piersi, żeby jakoś mnie pocieszyć.-Nie chciałem cię ranić, Lizzy, ale chce też chronić mojego przyjaciela-Tomlinson też objął mnie ramieniem, a ja dopiero wtedy zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
-No już, Eliza nie płacz-Nialler odsunął się ode mnie i spojrzał w moje mokre oczy.-Co pomyśli o nas Styles jak zobaczy cię w takim stanie?
Nie mogłam nic powiedzieć tylko zacisnęłam mocnej powieki i starałam się opanować strumienień łez płynących po moich policzkach. Niestety nie udawało mi się to, bo kiedy już wytarlam słone krople z policzków, spoglądałam w stronę uchylonych drzwi, a wtedy wszystko powracało. W końcu swoim łkaniem obudzilam dwie Irlandki i Liama, który na mój widok ponownie schował się w sypialni. Nie żałowałam tego, nie zniosłabym myśli, że mój eks starałby się mnie pocieszyć.
Popatrzyłam na okno i kwaśno się uśmiechnęłam, dzisiaj powinnam powiedzieć o tym Styles'owi. Skoro mnie kocha nie powinnam przed nim niczego ukrywać, szczególnie takiej rzeczy jak ciąża. Podniosłam się z kanapy i skierowalam się w stronę pokoju z uchylonymi drzwiami, przez które mogłam podziwiać śpiącego loczka. W korytarzu spotkałam Zayna, który swoją nagą klatką piersiową zagrodził mi drogę. Starałam się go wyminąć, ale on zawsze szedł w tą samą stronę co ja.
-Malik, przepuścić mnie-syknęłam przez zaciśnięte zęby. On tylko się łobuzersko się uśmiechnął i założył ręce na piersi, wściekła odepchnęłam go i przecisnęłam się do pokoju. Na palcach dotarłam do walizki, z której wyjęłam otufit na dzisiejszy dzień składający się z wygodnych dresowych spodni, bluzki z długim rękawem w kolorze nieba za oknem i bluzy dresowej >> link <<. Zdążyłam się jeszcze umyć, a mój ukochany wciąż leżał z bezbronną miną tuląc się do poduszki. Zauważyłam, że stary telefon Niall'a wibruje, więc chwyciłam go i dostrzegłam wiadomość od Liama -"Czemu Ellie płakała?". No i pomyśleć, że on się o mnie martwi, ale w sumie mieliśmy być przyjaciółmi. Odpowiedziałam mu po chwili twierdząc uparcie, że nie wiem o co mu chodzi i zaraz dodając, że nie rozumiem kobiet. W końcu musiałam udawać przed nim Niallera.
Kątem oka dostrzegłam, że Styler zaczyna się przeciągać. Usiadłam obok niego i odgarnęłam aksamitne loki z pięknego czoła. Uchylił nieznacznie powieki i uśmiechnął się niczym leniwy kot.
-Dzień dobry-powiedziałam uśmiechając się szeroko.-Przepraszam, że cię wczoraj do późna męczyłam...-chciałam coś jeszcze dodać, ale on położył palec na moich ustach i zaraz potem zamknął je pocalunkiem. Niewiele myśląc rozchyliłam wargi, a on leniwie dotknął końcem swojego jezyka mojego, wplótł palce pomiędzy moje włosy, które luźno opadały na łopatki. Rozkoszowałam się każdą chwilą spędzoną z nim. Kiedy się ode mnie oderwał, wzięłam głęboki oddech.
-Harry, muszę ci coś powiedzieć...
-Co jest tak ważnego, że przestaliśmy się rozkoszować smakiem naszych warg?-zapytał unosząc jedną brew. Przygryzłam wargę i zaczęłam intensywnie myśleć. Jego mina mnie rozpraszała, szczególnie, że oblizywał właśnie swoje usta.
-Już nieważne-powiedziałam z uśmiechem, który był trochę sztuczny, ale zaspany Styles tego nie zauważył tylko jeszcze raz zatopił się w moich wargach. Byłam rozedrgana, ciężko było mi się skupić na smaku jego pocałunkach myśląc cały czas o tym, że powinnam mu powiedzieć wszystko. Moze później wezmę się za siebie i wszystko mu wyznam, ale jeszcze nie teraz.
-Pora chyba już na śniadanie-stwierdził gładząc się po nagim brzuchu. Chwilę potem, zanim zdążyłam coś zrobić podniósł moja koszulkę i dotknął mojego. Wstrzymalam oddech, a on nieświadomy tego, że dotykał maleństwa tylko się uśmiechnął. Podniosłam się z łóżka i doszłam do wniosku, że poczekam na niego siedząc na kanapie. W salonie nie było nikogo oprócz osoby, z którą za żadne skarby nie chciałam spędzić nawet trzech minut. Brunet usiadł obok mnie i posłał swój ironiczny uśmiech.
-Co jak ze mną się nie udało idziesz się pocieszac w ramionach naszego Styles'a?-zapytał z sarkazmem.
-Zostaw mnie, Malik-odepchnęłam go od siebie, ale on wciąż się przybliżał.-Nie powinnam cię już obchodzić skoro jesteś z tą Taylor!
-No wiesz, ja w głębi serca wciąż cię kocham...-zaczął pieścić moje policzki swoim ciepłym oddechem.
-Zayn, nie wysilaj się na słodkie słówka-powiedział wściekły loczek, który dopiero co wyszedł spod prysznica, co zdradzały mokre loki, które niesfornie się skręcały.-Liz jest teraz moja.
No znowu za dużo testosteronu, powinnam zostać zakonnicą, może wtedy nie powodowałabym żadnych szkód. Ale w sumie każdy kleryk i ksiądz musiałby się mnie wystrzegać. Zayner podniósł się z napietym każdym miesniem,w każdej chwili mógł się rzucić na biednego Hazze będącego jedynie w bokserkach. Powinnam się rzucić, żeby ich rozdzielić, ale wtedy przypomniał mi się Jacob i Edward ze Zmierzchu i wybuchłam głośnym śmiechem, sprowadzając tym krzywe spojrzenia obojga. No co? Malik wyglądał jak umięśniony wilkołak, a Styles był blady jak wampir z klanu Cullen'ów. Boże, przebacz mi moje skojarzenia. Chwilę zajęło mi opanowanie się i dostrzeżenie, że prawie się pobili. Chwyciłam za ramię ciężko dyszącego i napiętego loczka i zaprowadziłam go do sypialni.
-Chcesz się z nim bić?!-wydarłam się praktycznie na cały hotel.-Harry, daj spokój on nic nie zrobił!
-Nic?! -zapytał oburzony, był wściekły, można było to wyczytać z każdego jego gestu.-Dobrze wie, że jesteś ze mną, a do Ciebie zarywa! Nie zaprzeczaj, sam widziałem!
-Zachowujesz się jak dzieciak-pokręciłam z niedowierzaniem głową.-Przecież wiesz, że cię kocham, a on dla mnie nie istnieje...
-Wiem ile wyrządził ci krzywdy, nie chce żeby po raz kolejny cię zranił, za bardzo cię kocham, żeby patrzeć jak cierpisz-rzuciłam się mu w ramiona i wtuliłam się w jego nagi i wilgotny tors. Po policzkach znów poleciały mi strumieniem łez, a on starał się je zatrzymać. Byliśmy tylko my i nikt więcej, razem wtuleni w siebie. Ten moment wydawał mi się najbardziej odpowiedni.
-Harry,ja...-zaczęłam niepewnym głosem patrząc prosto w jego szmaragdowe oczy-jestem...
-Też jestem tobą zauroczony-szepnął prosto do mojego ucha, jego przyjemny, głęboki głos sprawiał, że wzdłuż mojego kręgosłupa przechodziły aksamitne dreszcze.
-Nie o to chodzi-pokręciłam głowa i spuściłam wzrok.-No, bo widzisz jestem w ciąży...
Uniósł mój podbrodek tak, żeby upewnić się, że nie kłamię. Właśnie tego się obawiałam- odrzucenia z jego strony, ale przynajmniej nie miałam już przed nim tajemnic, tak jak chciał Lou i Dominique. Tylko czemu ja musiałam tak cierpieć? Jeszcze przed chwilą powiedział mi, że nie zniósłby tego by patrzeć na mnie jak cierpię, a teraz? Starał się unikać mojego wzroku i wciąż oblizywał nerwowo wargę.
Od autorki: witam wsyztski ponownie w tym tygodniu, rozdział miał być wczoraj o dwudziestej, ale nie miałam jakoś większej chęci na dodawanie rozdziału, chociaż ten dawno jest już poprawiony. Dzięki mojej kochanej Karolajnie, która działa na moją wenę pobudzająco wczoraj napisałam AŻ DWA I PÓŁ ROZDZIAŁU. Dla mnie to naprawdę dużo, skoro nie pisałam tutaj od dłużego czasu. Ostatnim razem miałam taką wenę w maju.
Akcję macie i będziecie miec ją przez kilka kolejnych rozdziałów, więc chyba was nie zanudzę.
amen.
edit: jeżeli ktoś byłby zainteresowany moim nowym opowiadaniem to serdecznie zapraszam tutaj, gdzie możecie znaleźć już bohaterów.
5 komentarzy:
jest ekszyn jest okejka ♥
Jezu jezu .. dajesz dalej 0.0
Błaaaagam !
Jeśli masz chwilkę zapraszam do siebie. Liczę na opinię fachowca do spraw bloogowych :D
http://moje-zycie-jak-z-koszmaru.blogspot.com/
oby harry nie zostawil Lizzy xd i ciekawa jestem co on powie xD no to dawaj next :D
dajesz dajeeesz dalej! kurde ten blog tak wciąga ze mam ochotę go wydrukować, złożyć w książkę i czytać ile popadnie...dobry pomysł... *.* kocham to opowiadanie! xxxxxx
Czy Harry zostawi Lizzie? Hmmm.... Cały czas wyczekuję pięknej sceny z nimi w roli głównej - ty już dobrze wiesz jakiej. To jest takie opowiadanie, które skłania do przemyśleń. Uwielbiam każdy rozdział, każdy gest i każdą myśl. Mimo tego, że ta historia zmierza ku końcu, to i tak wrócę do niej nie jeden raz. Pamiętam jej początki... Tego nie da się zapomnieć. Naprawdę.
Wiesz, że cię kocham?
Pewnie, że wiesz! <3333
Karolajna
Prześlij komentarz