24 lutego 2012

|07|

       Siedziałem przy barze, patrząc na nieopróżniony kieliszek tequili, zostawiony przez Ellen, którą teraz obserwowałem. Tańczyła z Harrym. Nie żebym był zazdrosny o jeden taniec, ale oni obmacywali się od dobrych 40 minut.

- Tego nie sączy się jak wina, tylko pije się duszkiem - siostra Nialla wyrwała mi kieliszek i pochłonęła jego zawartość jednym szybkim ruchem. Usiadła obok mnie i zamówiła kolejkę.
- Niby taka idealna… Danielle by ci tego nie zrobiła. To jest niewybaczalne. Ona, twoja dziewczyna w objęciach Hazzy, którego tak lubiłeś.
- Cicho bądź! To tylko głupi taniec! - i jak na złość dostrzegłem jak Styles nachyla się nad nią i zaczyna ją całować po szyi i dekolcie.
- Avy, ty jesteś jakąś wiedźmą? Dlaczego wszystko psujesz? Pojawiasz się i wszystko się wali. Danielle nagle przestałą mnie kochać po tym, jak się pojawiłaś!
- Ja ci tylko mówię. Ale czy taka szesnastolatka jak ja, może namieszać w czyimś życiu? - zatrzepotała długimi rzęsami. – No, odpowiedź nasuwa się sama. Dobra nie będę cię męczyć swoją obecnością -wstała i wypiła kolejnego drinka.
   Kiedy spojrzałem w stronę, gdzie przed chwilą znajdowała się Ellie, jej już nie było. Za to Louis i Harry odwalili swój układ. Poczułem czyjąś dłoń na moich spiętych ramionach. Odwróciłem się i ujrzałem Zayna.
- Tatuś, nie przejmuj się. Ona jest pijana, nie wie co robi...- zaczął, ale ja ostro mu przerwałem.
- Ale on jest stuprocentowo czysty i dobrze wie, co do niej czuję! - zerwałem się z krzesła i wściekle spojrzałem w stronę Harolda. - Nie zamierzam mu odpuścić!
 -Liam, dzieciaku nie zamierzasz się tutaj bić! Oni wyrzucą nas z klubu! - zajęczał Malik i stanął mi na drodze. - Ojciec, bądź poważny! Przecież się kochacie jak bracia!
 Przyjaciel nie chciał mi zejść z drugi, więc odepchnąłem go, skutkiem czego poleciał na ścianę. Zaraz potem podbiegła do niego ładna blondynka o miłym wyrazie twarzy. W moim mniemaniu, zaoferowana przez nią pomoc okazała się niezbędna. I bardzo dobrze. 


   Umyłam ręce i zaśmiałam się do mojego odbicia. Osoba przede mną, jak i za mną była niesamowicie brzydka. Ciekawe kto chciałby się z nimi umówić? Pewnie jakiś pryszczaty kujon. Zakręciłam wodę i spojrzałam w stronę drzwi, które gwałtownie się otworzyły. W progu stała wysoka blondynka w obcisłej sukience typu bandage. Podeszła do mnie stwierdzając, że wreszcie mnie znalazła. Mówiła coś do mnie, ale docierały do mnie tylko urywki jej słów.
- Wiesz jak bardzo cię nienawidzę? - zapytała przez zaciśnięte zęby. - Zostawisz mojego Harry'ego w spokoju i wszystko będzie dobrze. A jeżeli jeszcze raz go dotkniesz...
- Ale ja tańczyłam tylko z Liamem - powiedziałam opierając się o jej ramię. - Jejuu, jaka ty jesteś ładna...I po co ta nienawiść? Przecież pokój i miłość rządzą tym światem...
- Tańczyłaś z Liamem, ale się obmacywałaś z moim Haroldem! - odepchnęła mnie, ale ja zaraz do niej przylgnęłam. Zaczęła coś jeszcze do mnie mówić, ale świat się zakręcił z zawrotną prędkością, i żołądek podszedł do góry, skutkiem czego zwymiotowałam na buty Avery. - Aaaa! Coś ty zrobiła debilko!? To jest Zattoni! Jedyny niepowtarzalny, a ty bezwstydnie puściłaś pawia na moje sandałki! Ja cię zaraz...
  Zatoczyłam się i pchnęłam drzwi. Wypadłam ze środka jak torpeda i wpadłam w czyjeś ramiona. Blondyn się do mnie uśmiechnął i z ulgą powiedział :
-Wszędzie cię szukaliśmy... Payner i Harry zaraz zaczną się bić. A tak przy okazji widziałaś moją siostrę?
Wzruszyłam ramionami i dygocząc wybiegłam na świeże powietrze. Chwilę potem żałowałam mojego posunięcia. Cztery spojrzenia skierowały się w moją stronę ,a ja zatoczyłam się po raz kolejny, ale tym razem na ścianę i zsunęłam się wzdłuż niej.
- Ja ją upiłem? - charakterystyczny głos loczka. - Moja wina, że się do mnie kleiła?
- Oboje wiemy, że ona sama nie podejdzie do ciebie. Ty podszedłeś do niej i wyciągnąłeś na parkiet! -mój chłopak zaczynał się napinać i rzucać na Styles'a. - Ty ją dotykałeś, a nie ona ciebie!
- Proszę was, ciszej... – szepnęłam, a moja głowa zaczęła powoli opadać na ramię. Zayn podbiegł do mnie i podniósł mnie, po czym razem z Lou pomogli mi dojść do vana. Przez uchyloną szybę słyszałam odgłosy niezbyt miłej kłótni i zaraz potem wrzaski Harrego, po tym jak Liam wyrwał mu kilka loczków. Moje powieki były jak z ołowiu, więc samoczynnie opadły, jeszcze przez chwilę słuchałam lamentów Hazzy, ale moment później już spałam na tylnych siedzeniach vana.


      Szeroko ziewnęłam i oparłam się o blat ze stali nierdzewnej w restauracyjnej kuchni. Robyn mi wesoło pomachała na przywitanie i wzięła na swoją tacę czyste sztućce. Nie dość, że miałam niewyobrażalnego kaca to jeszcze wczoraj chłopacy się o mnie pokłócili. Jak już wszystko zaczynało się układać to ja oczywiście musiałam wszystko zepsuć. Przyzwyczaiłam się, ale myślałam, że tym razem będzie inaczej. Zakochałam się, chyba po raz pierwszy tak prawdziwie. Nie żadne zauroczenie, tylko szczera miłość do drugiej osoby i jeszcze odwzajemniona. Pewnie teraz się to zmieniło, jednak przynajmniej przez jedną noc czułam się jak w bajce. Nasz pocałunek w pięknej scenerii, leniwy poranek... Zbierało mi się na płacz, kiedy o tym myślałam. Minęło dobre 12 godzin ,a ja wciąż nie rozmawiałam z Payne'm. Jean-Paul do mnie podszedł i dał mi do spróbowania jego idealnego deseru. Uśmiechnęłam się kwaśno, a on popatrzył na mnie z troską:
- Och, kac się trzyma naszej Elisabeth - powiedział z silnym francuskim akcentem uśmiechając się,  jakby patrzył na swojego brojącego malucha.  -Tak to jest jak się imprezuje...Ale coś jeszcze cię gryzie.. .Sprawy sercowe, wiedziałem!
Skinęłam głową i przytuliłam się do jego dużego brzucha. Łzy poleciały na jego śnieżnobiały fartuch, zostawiając niezbyt ładne zacieki. Poczułam jak mój telefon wibruje w tylnej kieszeni. Wyrwałam się z objęć i z wielką nadzieją spojrzałam na wyświetlacz. Nie był to Liam, ale moja kuzynka Mari. Odebrałam z nutką zawodu:
-  Tak, kochana?
-Stoję pod knajpą, wpuścisz mnie wreszcie?  Słysząc jej słowa, pobiegłam do szklanych drzwi i uchyliłam je. Lokal był jeszcze zamknięty, więc nikt nie miał prawa wejść, oprócz personelu. W drzwiach stała moja krewniaczka, przytuliłam ją zamykając klapkę telefonu. Wiedziała, że coś mi jest. Nawet nie musiałam jej tego mówić. Usiadłyśmy na siedzeniach wykładanych jedwabiem i zaraz potem suka Emma zawołała mnie, żebym wzięła się do pracy. Brunetka pomogła mi nakryć stoły i powkładać małe kwiatki do wazoników. Poszłam do kuchni, żeby uzupełnić dzbanki z wodą i kiedy wróciłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Podeszłam do stolika przy którym siedziała Mari i moich dwóch znajomych.
- Co wy tu robicie? - zapytałam robiąc wielkie oczy.
- No jak to co? - Zayn spojrzał na mnie ciemnymi oczami. - Na lunch nie można przyjść?
- Dobra... - zaczął Payner. - My...
- Liam, Boże przepraszam cię. Byłam pijana, pomyliłam się... - język mi się plątał, a oczy zaszkliły. - Nie wiedziałam co robię, pewnie i tak nie chcesz mnie słuchać, więc poproszę Robyn żeby was obsłużyła.
 -Ellie, zaczekaj! - wstał i położył ręce na moich ramionach. - To ja cię błagam o wybaczenie. To co zrobiłem jest niedopuszczalne. Nie powinienem pozwalać ci wybić tyle drinków... Ale wtedy wydawało mi się takie niewinne.
- Kocham cię - powiedziałam spontanicznie i przytuliłam się do jego piersi. - Kocham! Czy ja to powiedziałam na głos?
 Mój chłopak ujął mnie pod brodę i delikatnie pocałował. Wszyscy współpracownicy zaczęli klaskać, nawet moja szefowa. Otulił mnie ramieniem, a ja znad jego ramienia dostrzegłam, że Malik szepcze coś do ucha Mari. Wyglądało na to, że wszystko jest znowu na swoim miejscu. Szefowa sali stwierdziła, że do niczego się dzisiaj jej nie przydam i żebym dzisiaj wróciła do domu i zajęła się swoimi sprawami uczuciowymi, poza terenem restauracji.
- No to co robimy? - zapytałam tuląc się do ciepłego ciała. - Znowu pocałunki na London Eye?
- Niee! - krzyknął Zayn. - Chodźmy do wesołego miasteczka! We czwórkę!
Przytaknęliśmy i zanim zdążyliśmy złapać taksówkę, otoczyły nas rozszalałe fanki. Zayner objął moją kuzynkę ramieniem i przedstawił ją jako swoją dziewczynę. Nastolatki zarechotały, prosząc o zdjęcie ze swoimi idolami. Grzecznie stanęłam z boku, obok Miyu.
- To wy jesteście już parą? - zaśmiałam się. - Przegapiłam jakiś ważny moment w twoim życiu?
- Daj spokój... - machnęła ręką lekko zarumieniona.
- Beth, nie wierzysz w nasz związek? - zapytał brunet, całując moją krewniaczkę. Nie spodziewała się po nim tego, więc miała wielkie przerażone oczy ,ale kiedy kciukiem pogładził jej policzek przymknęła powieki i odwzajemniła pocałunek.
- Kolejna ze Stweartów chodzi z członkiem 1D - mruknęłam, a Liam przytulił mnie od tyłu.
- Sweetheart, jutro w piątkę opuszczamy Londyn... - powiedział smutnym głosem. - Ale będę dzwonić. Obiecuję! Jest jeszcze skype...
- Albo pojedziecie z nami! - zasugerował Malik, odrywając wargi od szyi swojej dziewczyny. - I tak Avy się wprosiła, więc rozładujecie atmosferę.
- Mnie pasuje - uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na brunetkę. Wzruszyła ramionami i powiedziała, że nie ma nic ciekawszego do roboty, a Paulę zostawimy u jej mamy, mojej cioci. 
- Ludzie, po raz pierwszy w życiu opuszczam Londyn!
We czwórkę wsiedliśmy do taksówki i skierowaliśmy się w stronę wesołego miasteczka.




Od autorki: Bardzo,bardzo dziękuję @JBluvsBabycakes za sprawdzenie tego rozdziału. Według mnie to chodzenie Mari i Zayna, jest trochę nie jasne,ale miało być spontanicznie. Dużo testosteronu pojawi się w najbliższych rozdziałach, w końcu Liam i Hazza są ostro pokłóceni. Jak zwykle o dziewczynę,ale ja tu srututu o opowiadaniu zamiast powiedzieć o ankiecie,więc...No, więc ankieta jest pod kontaktem nad obserwatorami i tam zaznaczajcie swoich ulubionych typów,bo ile głosów tyle będzie ich w samym opowiadaniu ( oczywiście tatusiek będzie tak czy siak,bo jest chłopakiem Ellie) Niech pokój będzie waszym jelitom i pęcherzom! \m/ 
No to do następnego.
xxx

14 komentarzy:

JBluvsBabycakes pisze...

Ojej, nie ma za co! To ja dziękuję za możliwość krótkiej pomocy... Tak wiem, to zdanie brzmi dziwnie. Jednak ja nie o tym. Ta akcja... Ty wiesz, czego mi do życia potrzeba. Zdecydowanie taka fabuła leży w mojej naturze, więc gdyby ci się nudziło, to możesz napisać coś takiego z Niallem albo Zaynem w roli głównej... Nie obrażę się. Powiem tylko, że akcja, jak i dalsze losy bohaterów tego opowiadania, sprawiły, że chcę więcej. A przez to, że uzależniłam się od tego opowiadania zaniedbuję swoje. Niemniej dziękuję. Czekam na następny! <3

Anonimowy pisze...

boski rozdział! ♥

Anonimowy pisze...

kocham cię kochana <3 !!!!! to jet boskie

Yourdestiny pisze...

Chcesz z maczety w łeb?! Mieli się gwałcić nooooooooo! Czy może czegoś nie doczytałam? No weź, no weź, się nastawiłam, że będą się gwałcić, a tu lypa! No, ale i tak rozdział jest świetny, jak zawsze. Oj Harry, Harry zły, zły, ukażę go za to! Tylko znajdę mój pejcz XD A ta siostra Nialla, to matko kochano, nie lubię jej :o Czekam na następny, nosz kurde <3

senkju pisze...

hahah, już nawet nie czytam Avery, tylko zmieniam to na imię znienawidzonej przeze mnie osoby, która jest dokładnie taka sama XD
rozdział, oczywiście, wspaniały! <3

Miyu pisze...

Tak jak ty uzależniłaś się od mojego opowiadania, ja uzależniłam się od twojego ;p Więc radzę ci szybko pisać dalej XD
No i nareszcie Mari & Zayn <3 Jakieś ZARI kurde hahah :D Czekam na wesołe miasteczko yayayay <3 I całą resztę także :)
[save-your-heart-tonight.blogspot.com]

charoliine97 pisze...

dobrze jest ! ♥ uwielbiam twoje opowiadanie ;D jaa też zmieniam imię Avery . ^^

Anonimowy pisze...

Ja tu już◘ nie bd powtarzała że kocham twoje opowiadanie *__* jestem toalnie uzależniona ! Czekam na nexta !

payner♥ pisze...

no weź ! niech się pobiją ! wtedy jest tak fajnie .;d
rozdział wspaniały ;d
pisz szybko !;d

Carolin pisze...

świetny rozdział !! czekam na kolejny <3 w twoim opowiadaniu dużo się dzieje i jest dużo zwrotów akcji i za to je strasznie lubię czytać <3

martylianka pisze...

jak zawsze swietny ; ) bardzo podoba mi sie , serio ;d;d czekam na n ; _

@dusia_PL pisze...

podoba mi się :P Kurcze, kłótnia chłopaków, myślę że nie poważna ; d Czekam na NN :)

Anonimowy pisze...

fajne, podoba mi się.
zapraszam do siebie na bloga, też o One Direction.
http://onebandoneloveonedirection.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

jak zawsze maga :D