4 sierpnia 2012

|36|


 Obudziłam się w ramionach Harry'ego, który wciąż spał. Wyglądał tak słodko i uroczo... Jego loczki opadały mu na mądre czoło ,policzki były delikatnie zaróżowione, przypominał dziecko, które po całym dniu spędzonym na przeżywaniu niesamowitych przygód i zabaw zapadło w mocny sen. Właściwie był takim dzieckiem w ciele już prawie dorosłego mężczyzny, w końcu jego osobowość zawsze będzie młoda, na zawsze młoda. Mogę się założyć, że nigdy nie będzie sztywnym czterdziestolatkiem, ani zmęczonym życiem sześćdziesięciolatkiem, wręcz będzie się czołgał ze swoimi wnukami do ostatnich dni. Znając życie będzie się lepiej bawił od nich.
   Co prawda był często oschły, ale jak się go bliżej poznało, był zupełnie innym człowiekiem- opiekuńczym, zabawnym, kochanym i zawsze pełnym radości. Miał swoje wady, ale kto ich nie ma? Może i dąży do swoich celów po trupach, bo nie jest cierpliwy, tak samo pragnął chronić swoje sympatie, nawet krzywdząc przy tym innych. Mimo tego zasługiwał na miłość, zresztą jak każdy człowiek chodzący po tej ziemi.
   Usłyszałam jakiś szmer zza moimi plecami, uniosłam nieznacznie głowę i rozejrzalam się po pokoju w poszukiwaniu źródła hałasu. Ujrzałam Louis'ego grzebiącego w swojej walizce, podniósł wzrok i widząc mnie, już nie śpiącą zatroskał się.
-Obudziłem Cię?-powiedział to takim tonem, że zmiękło mi serce.
-Nie, już wcześniej nie spałam-posłałam mu przyjazny uśmiech i nieznacznie ziewnęłam.-Ktora godzina?
-Tutaj czy w Londynie?-spojrzał na swój zegarek lekko marszcząc brwi z niezadowolenia.
-Tutaj-odparłam szeptem, nie chcąc budzić śpiącego obok mnie loczka.
-Dwudziesta-posłał mi uśmiech i wyszedł z sypialni uważając, żeby przypadkiem nie trzasnąć drzwiami.
   Wróciłam do wsluchiwania się w bicie jego serca, ale tym razem nie chciałam wywoływać jakiegoś szmer, więc przysłuchiwałam się miarowemu rytmowi z odległości kilku centymetrów opierając się na łokciu.
-Jestem aż taki brzydki, że nie możesz ode mnie wzorku oderwać?-zapytał nie otwierając powiek, za to objął mnie ramieniem i położył dłoń na moich plecach.
-Chciałbyś-delikatnie musnęłam jego usta, a on odgarnął niesforny kosmyk z mojej twarzy i założył mi go za ucho. Odsunęliśmy się od siebie i spoglądaliśmy w swoje oczy, ja w jego bezgranicznie szmaragdowe, a on w moje pospolicie szarozielone. Minuty mijały, co chwile uśmiechaliśmy się do siebie dotykajac opuszkami policzka drugiego. Jego długie rzęsy rzucały cienie, tworząc niesamowity efekt. Był idealny, każdy jego pieprzyk, każdy rys jego twarzy sprawiał, że sadziłam, że zaraz obudzę się w brudnym domu na przedmiesciach Londynu, mając przy sobie jedynie młodsza siostrę. Ale smak jego warg był taki realny... Tak samo dotyk jego ciepłych dłoni na mojej szyi czy policzku.
-Jesteś...-zamilkł nie dokończywszy. Położyłam palec na jego karminowych ustach i delikatnie je ucałowałam, w ogóle się nie spiesząc, bo przecież do nas należała wieczność. Czas dla nas nie grał roli, liczyliśmy się tylko my dwoje, żadna osoba nie przeszkodzi nam, nie istnieje żadna Avery, ani Liam ,Zayn czy inni. Byliśmy tylko "My" i nie chciałam tego zmieniać pod żadnym  względem.
-Hazza, wstawaj!-wydarł się Niall, który przerwał tą piękną chwilę, tak jakby utwór Yann'a Tiersena skończył się,a wydobył się głos Nicki Minaj.-Miałeś mi postawić obiad ,a jest już dwudziesta pierwsza!
-Mogę ci dać stówę, a się odczepisz?-zapytał Styles grzebiąc w kieszeni i po chwili wyjmując z niej sto dolarów. Tamten energicznie kiwnął głową i odebrał pieniądze, moment pózniej już go nie było.-To na czym skończyliśmy?-zwrócił się do mnie.
   Nachylił się nade mną nie czekając na odpowiedź. Nie chciał niczego przyspieszać, tak samo jak ja. Całował mnie tak delikatnie, jakbym mogła się rozpaść w każdej chwili. Wciągnęłam głośno powietrze i rozpłynęłam się w jego ramionach. Nie czułam już swoich mięśni, myślałam, że nawet serce przestało zaczęło bić. Jego miłość i pieszczoty były moim narkotykiem, pocałunki uzależniały lepiej, niż kokaina, a kiedy mnie dotykał, czułam się lepiej, niż po tabletkach ectasy. On był moim dilerem, może dlatego... Ucałował mnie w miejscu za uchem, a ja zachichotałam.
-Łaskoczesz-powiedziałam szeroko się uśmiechając, on odpowiedział mi tym samym i potarł swoim nosem o mój. Loczki muskały moje powieki, ale mi to nie przeszkadzało.
   Przez tą chwile zapomniałam o ciąży i wszystkich problemach z nią związanych. Nie wiedziałam jak zachowa się kiedy mu powiem o wszystkim, więc chciałam jeszcze nacieszyć się tymi pieszczotami, aby starczyło do końca moich dni. Musiałam się w końcu zabrać do wyjawienia mojego sekretu, ale nie dziś, nie w tym momencie. To wspomnienie chciałam zachować, jak całował każdy centymetr kwadratowy mojej twarzy i szyi, żebym na starość mogła wspominać smak jego malinowych warg, które teraz oblizywał w charakterystyczny sposób dla siebie.
Położyłam dłoń na jego piersi i przyglądałam się mu uważnie, chciałam zapamiętać każdy rys, każdą zmarszczkę, urocze dołeczki i sposób w jaki opadaly na jego czoło niesforne loczki.
-Zimno ci?-zapytał kiedy zadrżałam.
-Nie-odparłam bez chwili zastanowienia.-Nie mogę nawet mieć dreszczu od twojego dotyku?
-Och ,nie pochlebiaj mi-uśmiechnął się szeroko okazując mi dwa urocze dołeczki.-Chciałaś się przejść, to wciąż aktualne?
-Z chęcią pójdę, ale muszę coś zjeść...-praktycznie rzucił się do drzwi słysząc, że jestem głodna. Nieznacznie uniosłam kąciki ust ku górze widząc jak się stara, powoli podniosłam się z łóżka i poczłapałam w stronę gdzie pobiegł Harry.
-Chcesz zjeść tutaj czy na dole w bufecie?-zapytał nerwowo szukając swojego zagubionego buta.-Czy wolisz na mieście?
-Obojętne-odparlam podając mu zgube leżąc na środku dywanu.-Byle coś slodkiego. Twoja siostra wpychała we mnie tylko zdrową żywność-wzdrygnęłam się na myśl o wegetarianskiej lasanii.
-Czyli już dobrze poznałaś jej specjał?-zaśmiał się wkladajac buta przy tym się przewracajac. Zrobiłam facepalm'a i pomogłam mu wstać.-Już spróbowałaś jej przysmaku, Lasange po wegetariańsku?
   Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo z pokoju, przy którym stałam wyszła Danielle. Była niższa ode mnie, ale ja się nie dziwiłam, jedyna osoba, z którą ostatnio się zadawalam i była ode mnie wyższa to Hazza, z Liamem byłam na równi, a Niall sięgał mi do ramion. Mimo tego, że była niska była idealna, no może jedynie do nosa przyczepiłabym się, ale reszta, jej rysy, włosy, figura i jej nogi sięgające do nieba były bez zarzutu, wręcz jej zazdrościłam.
-Z tego co zrozumiałam idziecie gdzieś na kolację-wybudziłam się z transu i zdałam sobie sprawę, że przez ostatnie pół minuty bezczelnie się na nią gapiłam.-Może wyszlibyśmy gdzieś we czwórkę, ja, Liam i wy?
-Dani, daj spokój-usłyszałam z wnętrza sypialni głos Payne'a.-Pewnie sami chcą spędzić wieczór, a ty im przeszkadzasz...
-Ja nie mam nic przeciwko, a ty, Liz?-w odpowiedzi wzruszyłam ramionami i przyjaźnie się uśmiechnęłam do Peazer.
-No to za chwile się widzimy-powiedziała, a ja skierowałam się do swojej walizki. Zaczęłam grzebać w jej wnętrzu, rozrzucając przy tym różne ubrania.
-Co ty robisz?-zapytał zdziwiony, on sam założył jedynie na pogniecioną koszulkę czarny trencz od Burberry.
-Nie widać? Szukam czegoś odpowiedniego-wciąż przerzucałam kupki w poszukiwaniu sukienki, która na pewno spakowałam.-Skoro jestem brzydka muszę przynajmniej nadrobić ubiorem, chociaż tak czy siak będę wyglądać jak kopciuch przy Danielle...
-A nie pamiętasz zakończenia Kopciuszka, ona staje się księżniczka, przy okazji też jest piękna mimo czarów dobrej wróżki...
-Dobra, będę brzydką siostrą z dużą stopą-odparłam wywracajac oczami.-Mogłabym przysiąc, że ją spakowałam...
-Czego szukasz?-stanął obok mnie i przyjrzał się rozrzuconej zawartości bagażu.
-Sukienki-powiedziałam krótko.
-Daj spokój, idź w tym co masz, tylko załóż jakąś kurtkę,bo noce są zimne...
-Tak myślisz?-chciałam się upewnić, czy na pewno w prostym stroju podołam na pewno pięknemu otutfitowi Peazer. Ale w sumie ważne, żeby mu się podobało, tylko na jego zdaniu mi zależało.-Skoro tak uważasz wezmę ten płaszcz, w którym przyjechałam i możemy iść.
Chwyciłam pasujacy szalik do trenczu, bo nigdzie nie moglam znaleźć kurtki, która zapewne jak sukienka gdzieś zniknęła. Spojrzałam na Hazze i mimowolnie posłałam mu subtelny uśmiech. Podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach, nachyliłam się ku niemu, a on wpił się w moje wargi. Drzwi się uchyliły, kątem oka dostrzegłam, że jest to Payne. Udał, że nie zauważył tego, że całowałam jego przyjaciela tylko odparł chłodno:- Jesteście gotowi?
   Harry chwycił moja dłoń i splótł nasze palce. Ruszyliśmy cały czas się do siebie szczerząc, nawet nie wiedząc dlaczego.


Od autorki: Co tam u was, moje skarby? Jak tam wakacje? 
Milkę ogarnia i pisze już naprawdę końcowe rozdziały, o dziwo przełamałam się i napisałam w jeden wieczór 46 rozdział ;D a teraz dopiero zaczęłam pisać 47 xd 50 mam w połowie skończony, więc zostało mi dwa i pół rozdziału do napisania <333 \
Kocham was 
xxx
wyróbcie dla mnie tą normę 8-9 komentarzy, bo ostatnio były czy, a ja naprawdę się staram <3

11 komentarzy:

The Cloud Catcher pisze...

Ty się naprawdę starasz, i my o tym wiemy.
Postać Harry'ego jest wykreowana wyśmienicie. Moim zdaniem to najlepszy bohater w tym opowiadaniu. Oczywiście nie zmienia to faktu, że ja uwielbiam Elliama? Boże, zapomniałam jak to się odmienia, nazywa etc.
Niemniej oczekuję momentu, w którym w końcu Ellie przyzna się do tego, że kocha Liama... I że to jego dziecko nosi. Bo tak będzie, prawda?
Mogłabym pisać o wszystkim... o tym, jaką idealną parę tworzą, o tym, że Harry gotuje, opiekuje się nią i sprawia, że czuje się doskonała. Mogłabym użyć miliona słów, ale obawiam się, że żadne z nich nie byłoby odpowiednie.
W tym rozdziale był Niall... i był też na ekranie mojego laptopa 15 minut temu, gdy zakończył się jego twitcam... Wpadłam na pewnego gifa (http://25.media.tumblr.com/tumblr_m7ufd55AFP1qcr8tuo4_r1_250.gif) i zastanawiam się, co by wybrał... A ty, jak myślisz?
Pamiętaj, że cię kocham. Mocno, mocno, moja ukochana, kochanko... Mwahah. <3
@JBluvsBabycakes
Love xx

The Cloud Catcher pisze...

Gif: http://25.media.tumblr.com/tumblr_m7ufd55AFP1qcr8tuo4_r1_250.gif

dusia_PL pisze...

Nawet fajnie, że nie powiedziała jeszcze Harry'emu :D Oby prędzej on sam się nie skapnął xD ta kolacja w czworo może być bardzo ciekawa :D wql jestem ciekawa jak będzie się zachowywał Liam :P no, czekam na kolejny :)

Flu pisze...

Awww <3
dajesz następny noo :D

carrie † pisze...

super :*
zapraszam do czytania prologu i komentowania :)
http://charming-anthem.blogspot.com/

selenuhl pisze...

Słuchajcie , przepraszam że chce dać tutaj swojego bloga żebyście go przeczytali ale dopiero zaczynam . Oto link do niego :http://as-long-as-you-lovee-mee.blogspot.com/
Wiem wiem , komentarze są po to żeby ocenić blog . Jeszcze raz sorry . ;/

selenuhl pisze...

Słuchajcie , przepraszam że chce dać tutaj swojego bloga żebyście go przeczytali ale dopiero zaczynam . Oto link do niego :http://as-long-as-you-lovee-mee.blogspot.com/
Wiem wiem , komentarze są po to żeby ocenić blog . Jeszcze raz sorry . ;/

polkakil pisze...

Suuuuuper ;D Czekam aż mu wszystko powie ♥

nialler pisze...

No tak z jednej strony nawet się cieszę, że nie powiedziała tego Harremu... :DD Rozdział cudowny, jak wszystkie poprzednie oczywiście :) Czekam na następny i zapraszam do mnie :p
http://niallerx3.blogspot.com/

Pozdrawiam, Nialler <3

Anonimowy pisze...

Cudowne , boskie , porostu niesamowite:PP Kocham to przczytalam calosc w 2 dni i to tylko dlaetgo ze moja makunia kazde mi chodzic spac a w pierwszy dzien zacelam wieczorkiem:D
Czekam na next juz sie ni moge doczekac uwielbiam ten blog poprostu sie zakochalam sa tu takie sytuacje ze poporstu sama lepszych bym nie wymyslila nie wiem ska d ty bierzesz na to wszytko takie pomysly.Ja tu sie poprostu turlam po podlodze ze smiechu:DCzekam na next... Jejciu nie moge sie juz do czekac moglabys mnie powiadomic na tt o nn @literowe_uomo to moj nick AAA! kurcze kocham to i Hazze! i dzieki temu polubilam strasznie
Liama:D Ale Hazza w tym opowiadaiu jest poprostu boski...CZekam na nn!

Anonimowy pisze...

Ej i tak jakby co to to jest rozdział 36 a nie 46 wiec nie 2 i pol tylko 12 i pol :D:D:
Huehue troszke jescze bd tego czytania!:D I<3 it! pozdr.