Beth wreszcie wróciła ze swojego maratonu. Miałem dość obleśnych komentarzy moich kumpli i jeżeli on zaraz nie skończy bawić się w komentatora to Eleanor zrobi mu awanturę,zanim ja to zrobię. Liam wciąż mocował się z abażurem na głowie,bo przecież nie mógł przegapić swojej nagiej eks. Byłem załamany postawą moich przyjaciół,dobrze wiedzieli co do niej czuję,ale jednak zachowywali się tak,a nie inaczej. Otuliłem ją jakimś swetrem,bo nie mogła w nieskończoność tak stać owinięta w wycieraczkę z napisem "You're Beautiful". Zarzuciła mi ręce na szyję i ciasno do mnie przywarła. Jej bliskość sprawiała, że z moim ciałem jak i psychiką działy się nienormalne rzeczy. Miałem już te 19 lat i przeżyłem swoje,wiedziałem co to namiętność,zauroczenie...Ale to było coś innego, coś co traktowałem poważnie i było dużo silniejsze od szczeniackiego zadurzenia. Ciężko określić to jakimś słowem. Zrobiłbym dla niej wszystko,dosłownie; jeżeli chciałaby żebym zrobił jej budyń o czwartej nad ranem,zrobiłbym to bez wahania. Pogłaskałem ją po małej główce,kiedy położyła głowę na moim ramieniu. Nawet jeżeli była najebana w cztery dupy to i tak wyglądała słodko. Chwyciłem koszulę Liama z wieszaka i ubrałem jej to zamiast marnego swetra; odsunąłem się trochę,żeby zapiąć guziki. Ktoś zapukał,ale ona to zignorowała i poszła w kąt,aby założyć bieliznę,uchyliłem drzwi. W progu stała Danielle,nie wiedziałem co ona tu robiła,ale kiedy Payne usłyszał jej głos przybiegł do hallu jakby zobaczył swoją panią. Brakowało mu tylko merdającego ogona. Gdyby Beth nie była pijana pewnie nie wpuściłaby jej tutaj...Przecież to była naszego Paynee'go,ale w sumie...Nie tylko moja Ellie się szybko pocieszyła,on też po niecałych dwunastu godzinach znalazł sobie inną.
Stweart wróciła ubrana w szorty i koszulkę w kratę,którą dałem jej przed chwilą. Chwyciła mnie za nadgarstek i zaciągnęła do salonu łobuzersko się uśmiechając. Nie protestowałem tylko uległem jej woli. Pchnęła mnie na sofę i usiadła okrakiem na moich kolanach. Czułem się trochę niezręcznie...Co prawda nikt na nas nie patrzył,ale wolałem zostawić takie pieszczoty na później,kiedy będziemy w sypialni na piętrze. Poprawiłem jej grzywkę,która zasłaniała jej piękne oczy,a ona nachyliła się,aby zrobić mi malinkę. Znad jej puszystych włosów dostrzegłem same parki; Lou flirtował z Alex,Niall z Camillie,Avery bawiła się loczkami Hazzy,a Danielle zdejmowała klosz z głosy Payne'a.
Nie minęło pięć minut,a część ludzi wyszło, jedynie Peazer wciąż męczyła się z chodzącą lampą,ale po chwili dała sobie spokój i wyszła ciągnąc go za rękę. JiggyPuff wpadł tylko dwa razy na ścianę i raz przewrócił się o słoik po majonezie. Zamknęli za sobą drzwi,a my zostaliśmy sami. Chciałem wstać i pójść do kuchni po jakąś wodę,ale Beth mi nie pozwoliła. Wciąż jak małpka wisiała mi na szyi,nie powiem, że nie było przyjemnie.
-Idziemy na górę?-mruknęła mi do ucha i objęła nogami mój pas.-Nie daj się prosić...
Uśmiechnąłem się pod nosem i cicho zaśmiałem...Była taka rozkoszna,nawet promile w krwi nie ujmowały jej wrodzonej delikatności... Wspiąłem się po schodach trzymając ją w ramionach jakby była moim największym skarbem,ale zaraz, przecież tak było. Z kopniaka otworzyłem drzwi od jej pokoju i ułożyłem ją na miękkim łóżku. Nie od razu do niej dołączyłem,jeszcze przez kilka minut stałem pod ścianą i obserwowałam jak ona na mnie patrzy.
-Zayn...-kusiła klepiąc miejsce obok siebie na satynowej pościeli.
-Kochanie,ale ty jesteś pijana-przysiadłem na krańcu materaca i dotknąłem jej policzka.- Chcę poczekać,aż będziesz na tyle trzeźwa,aby pamiętać każdą chwilę spędzoną razem...
-Zayn, ja nawet soku energetycznego nie piłam, już ty jesteś bardziej pijany-wywróciła teatralnie oczami.-Więc mi tutaj nie gadaj, że jestem najebana,bo mnie nie wmówisz tego.
Pokręciłem z niedowierzaniem głową i przyległem do jej boku. Oparłem podbródek na jej szyi i ucałowałem w miejsce za uchem. Włosy delikatnie łaskotały mnie w nos,położyłem rękę na jej brzuchu.
-Dobranoc-mruknąłem,a ona spojrzała na mnie kątem oka.-Śpij dobrze...
-Nie mów mi, że chce ci się spać-jęknęła i obróciła się tak, że leżeliśmy twarzą w twarz.-Nawet porozmawiać nie chcesz?
-A o czym?-uniosłęm pytająco brew.
-Dajmy na przykład...-odgarnęła włosy i przykryła się kołdrą.-Co będziemy robili jutro?
-A dzisiaj jest...?-straciłem rachubę czasu przez ostatnie luźniejsze tygodnie.-A tak niedziela...Jutro o siódmej muszę wstać,żeby o ósmej czterdzieści być na Heathrow. Tego samego dnia wracamy do Londynu z Paryża.A po jutrze od dziesiątej mamy próby do Brit Awards...Idziesz z nami?
-Nie wiem-odpowiedziała robiąc dziwnie smutną minę. Zraniłem ją? Jednak nie rozumiem kobiet.-Ja się tam nie odnajdę, jestem tylko zwykłą dziewczyną z przedmieścia...A tam będą same gwiazdy...O czym będę z nimi rozmawiać? Przyniosę wam tylko powody do wstydu...
Spojrzałem na nią i ująłem pod brodę, żeby nie mogła spojrzeć nigdzie indziej niż w moje oczy. Nachyliłem się nad nią tak, że dzieliły nas milimetry. Wziąłem głeboki oddech i potarłem nosem o nos szatynki.
-Nigdy nie przyniesiesz mi wstydu,jesteś lepsza od tych wszystkich gwiazd razem wziętych. Jesteś jedyną,niepowtarzalną Elizabeth Stweart,którą kocham...-po jej policzkach spłynęło kilka samotnych łez.-Kocham cię,słyszysz?
Nawet płacząc wyglądała pięknie. Słone krople sprawiały, że wyglądała na jeszcze bardziej kruchą i taką bezbronną. Z chęcią ochroniłbym ją przed całym światem,niedopuszczając,aby cokolwiek złego się jej stało. Przygryzła delikatnie wargę i rzuciła się na mnie cicho szlochając.Objąłem ją ramionami,kiedy położyła się na mnie całym ciałem. Aż trudo pomyśleć, że taka małą istotka przewróćiła moim światem o sto osiemdziesiąt stopni. Nigdy nie myślałem, że tak bardzo kogoś pokocham...
-Zayn...-otarła łzy rękawem koszuli i pociągnęła nosem.-Nie zdajesz sobie sprawy ile miłości do ciebie znajduje się we mnie.
-Ciii...-pogłaskałem ją po głowie,wdychałem jej piękny zapach mydła,pomarańczy i nutki cynamonu.-To nie powód do płaczu...Nie ważne co się stanie,ważne, że będziemy razem.
Nie wiem skąd wzięły mi się te złote myśli,ale czasami miałem taki napad filozofowania...Ale to dopiero od niedawna...Kiedyś,czyli jak miałem jakieś trzynaście lat też miałem takie napady, zacząłem pisać piosenki i wiersze dla dziewczyny,której dzisiaj już nie pamiętam. Beth jeszcze raz pociągnęła nosem i po chwili już słodko spała,leżąc na mnie i spokojnie oddychając.
Obudziłam się leżąc na torsie Malika. Spojrzałam na jegi bezbronną twarz,nie przypominał siebie,pełnego dumny,męskiego i traktującego wsyzstkich z lekką wyższością. Teraz był takim małym Zayn’em, żadna zmarszczka nie zagościła na nieskazitelnym czole. Był taki spokojny jakby nie miał ani jednego problemu. Delikatnie zsunęłam się z niego i na palcach zeszłąm do kuchni,gdzie spotkałam Pauline siedzącą przy blacie z szklanką soku pomarańczowego. Przywitałam się i z lodówki wyjęłam masło i jakiś twarożek na kanapki.
-Z czym chcesz?-zapytałam smarując kromkę chleba.
-Z nutellą-mruknęła bawiąc się blond kiteczkami.-Czemu spałaś w koszuli Liama i szortach,a nie w swojej kochanej piżamie w pingwiny?
-Paula,nie wtykaj nosa gdzie nie trzeba-postawiłam przed nią talerz i zacisnęłam usta w cienką linię.-A ty jeszcze nie w szkole?
-Ellie,ja już swoje lata mam,więc powiedz mi czy się przespałaś z nim czy nie.
-Boże,ty masz osiem lat,a takie rzeczy gadasz,szlaban na komputer-do kuchni wszedł zaspany brunet. Przeciągnął się i przygładził pognieciony t-shirt.
Podeszłam do niego, żeby się z nim przytulić na powitanie. Wtuliłam nos w jego tors i wciągnęłam zapach jego wody kolońskiej,która wciąż po dwudziestu czterech godzinach intensywnie pachniała. Pocałował mnie w czoło i położył ręce na moich biodrach. Nie chciałam go puszczać,bo wiedziałam, że zobaczę go dopiero za dwa dni. Przejechał opuszkiem po zarysie mojego podbródka i delikatnie się uśmiechnął.
-Głodny jestem-mruknął i zepchnął moją siostrę z krzesła. Jęknęła,ale w końcu opuściła dom,a my do siebie przywarliśmy.
Od autorki: Powiem szczerze,zawiodłam się na was. Rozdział miałam już dodać w niedzielę wieczorem,ale wolałam zrobić twitcama,na którym nawijałam 2h razem z koniem Rafałem i moją kochaną Mamą,którą kocham bardziej niż własną matkę,która wjebała mi się na 10 minut podczas rozmowy z 9 osobami xd Pod koniec nawet przeczytałam kawałek 31 rozdziału i gadałam co planuję na te 20 rozdziałów,które mi pozostały.
No,więc musze jeszcze wam przekazać, że mimo tego, że Matka [@eternitywith1d], @maaalinax3 i @callmemaybe_17 duszą mnie w worku na śmieci z czema dziurami i tak pojadę do stanów. W związku z tym bloga zawieszam do 12 maja,bo wtedy wracam. Może uda mi się dodać stamtąd,ale jeżeli będzie tak samo mało zadowalająca ilośc komentarzy,następna notka przypadnie na 13 maja.